Z czego składa się „szwedzki stół” w „Inteligentach? Mamy tu tolerancję, rasizm, homofobię, politykę, religię, a do tego nowoczesne wychowanie, a nawet emerytury pracowników SB. Ryzykownie jak na jeden spektakl i może skończyć się hasłowym prześlizgiwaniem i pobieżnością ujęcia. Na szczęście przemyślana konstrukcja dramatu razem z dynamicznie prowadzoną akcją i bardzo dobrymi dialogami, układa się w logiczną całość.
Tytuł spektaklu od razu nasunął skojarzenia. O nich już było, wiele razy… „Wesele”, „Popiół i diament”, „Operetka”. To mogło oznaczać tylko jedno: czułych słówek pod adresem współczesnej inteligencji nie będzie, zwłaszcza że Marek Modzelewski, autor sztuki „Inteligenci” wielokrotnie dowiódł, że jest uważnym i krytycznym obserwatorem życia społecznego. Tak było w „Koronacji”, „Szwedzkim stole” czy ostatnio we „Wstydzie” wystawianym w teatrze Współczesnym w Warszawie.
Z czego składa się „szwedzki stół” w „Inteligentach? Mamy tu tolerancję, rasizm, homofobię, politykę, religię, a do tego nowoczesne wychowanie, a nawet emerytury pracowników SB. Ryzykownie jak na jeden spektakl i może skończyć się hasłowym prześlizgiwaniem i pobieżnością ujęcia. Na szczęście przemyślana konstrukcja dramatu (którą z niewiadomych powodów rozbija niczym nieuzasadniona przerwa) razem z dynamicznie prowadzoną akcją i bardzo dobrymi dialogami, układa się w logiczną całość.
Tym razem Modzelewski umieszcza akcję w mieszkaniu pary inteligentów, wykształconych ludzi w średnim wieku, rodziców dwóch synów. Jeden ma właśnie przystąpić do pierwszej komunii (choć rodzice uważają się za ateistów), drugi, nastolatek spodziewany jest w mieszkaniu lada moment, bo od poprzedniego dnia nie wrócił z imprezy. Tolerancyjność, wolność, otwartość, odmieniane są tu przez przypadki. Duch nowoczesności unosi się pod sufitem. Dla poprawy nastroju od czasu do czasu alkohol i marihuana. Wszystko pod kontrolą. Do czasu. Nastoletni syn wraca do domu, tyle że ze śladami bójki, w której nie był ofiarą, ale brutalnym napastnikiem. Gdy prawda wychodzi na jaw, nie ma w nim żalu i skruchy, są za to rasistowskie, homofobiczne wrzaski.
Stolik wywrócony, życie mówi "sprawdzam". Wystarczy jeden wyłom, jakieś nieprzewidziane zdarzenie i pozornie trwałe fundamenty rodzinne sypią się na naszych oczach. Pamiętają Państwo "Rzeź" w reżyserii Romana Polańskiego? Ekranizację sztuki Yasminy Rezy, którą wystawiano w Polsce także w teatrach jako "Bóg mordu". Tam też coś wymknęło się spod kontroli i maski kulturalnych inteligentów spadły, a za to rozpoczęło się wywlekanie wszelkich brudów z przeszłości. W podobny sposób buduje się też napięcie i prowadzi do zwrotu akcji. Dzwonek do drzwi zapowiada kłopoty; komunikat usłyszany w radiu zasadniczo zmienia wydźwięk finału.
I wreszcie słowo o obsadzie. Wojciech Malajkat (jednocześnie reżyser), Izabela Kuna, Agata Kulesza… Wiadomo, że ta trójka potrafi zagrać wszystko, każdej postaci nadać jakiś rys, połączyć dramat z komizmem, jednocześnie dbając, by nie zejść na mieliznę „zgrania”. Bardzo dobrze radzi sobie też student Akademii Teatralnej w Warszawie, Maciej M. Tomaszewski w roli nastoletniego syna (w innej obsadzie rolę tę gra Maciej Łączyński). Każde z nich jest wzorcem postaw.
Szczepan (Wojciech Malajkat) to typ spokojnego pantoflarza, albo może człowieka, który na tyle ceni święty spokój, że nie przeszkadza mu chodzenie na kompromis. Trochę, jak się okazuje, oportunista, by wreszcie w scenie finałowej zmienić to wyobrażenie o sobie. Jak zawsze u Malajkata, efekt idealny, bez nadużywania środków aktorskich. Anna, jego żona (Izabela Kuna) – wulkan energii, dająca swojej postaci „pazur”. To taka zdecydowana, twarda babka, zna swoją wartość, jest inteligentna, nieco cyniczna i ironiczna, działa w życiu bez sentymentów. Ale i ją można złamać… Bożena (Agata Kulesza) – w gruncie rzeczy postać dramatyczna, tylko że Kulesza rozpuszcza ten dramatyzm swoim vis comica, by nie zdominował postaci. Dobra ciocia też z czasem pokaże, że łagodna, nieco zagubiona siostra, skrywa całkiem sporo tajemnic.
Modzelewski swoim spektaklem wydaje się mówić: z wolności trzeba umieć korzystać. Nie wystarczy deklarować otwartość i tolerancyjność. Nie wystarczy mówić dzieciom jak się zachowywać, ale zachowywać się tak, by nie widziały w tym zachowaniu pozerstwa i hipokryzji. Potrzeba wzorców, zasad, ograniczeń; życie w chaosie, błędnie nazywanym wolnością, nie służy. Potrzeba rozmowy i szczerości na co dzień. I konsekwencji. Odgrywanie nowej wersji Gombrowiczowskich Młodziaków nie wystarczy.
"Inteligenci" - Spektaklove, Mała Warszawa
Obsada: Agata Kulesza, Izabela Kuna, Wojciech Malajkat, Maciej Łączyński/Maciej M. Tomaszewski (III rok Wydziału Aktorskiego AT w Warszawie, debiut teatralny)