Polska Agencja Prasowa: We wtorek ruszają 44. Opolskie Konfrontacje Teatralne, które potrwają do 14 kwietnia br. W tym roku zorganizowano je pod hasłem "Potrzeba klasyki". Co ciekawego znalazło się w programie, na co mogą liczyć widzowie?
Norbert Rakowski: Mogą przede wszystkim liczyć na różnorodny repertuar, zaangażowanie twórców w poszukiwaniu komunikatywnego języka teatralnego, by ta klasyka ożyła i była nam wciąż potrzebna. Spektakle konkursowe to siedem propozycji nominowanych do głównych nagród. Są to: "Garbus" Sławomira Mrożka w reż. Marka Fiedora z Wrocławskiego Teatru Współczesnego, "Wykład" Adama Mickiewicza w reż. Piotra Tomaszuka z Teatru Wierszalin w Supraślu, "Śmierć białej pończochy" w reż. Adama Orzechowskiego z gdańskiego Teatru Wybrzeże. Dodam, że jest to utwór bardzo mało - o dziwo! - znanego, bardzo ważnego autora - Mariana Pankowskiego. Następnie w konkursie mamy: "Ferdydurke" Witolda Gombrowicza w reż. Aliny Moś-Kerger z Teatru Powszechnego im. Jana Kochanowskiego w Radomiu, "Pana Tadeusza, czyli ostatni zajazd na Litwie" Adama Mickiewicza w reż. Mikołaja Grabowskiego z Teatru Nowego im. Tadeusza Łomnickiego w Poznaniu, "Zemstę" Aleksandra Fredry w reż. Pawła Aignera z Teatru "Maska" w Rzeszowie i "Beniowskiego. Balladę bez bohatera" Juliusza Słowackiego w reż. Małgorzaty Warsickiej, spektakl również z Teatru Nowego w Poznaniu. Co ciekawe, to ostatnie przedstawienie to właściwie jest koncert - Słowacki śpiewany.
Zobaczymy różnorodne formy, narracje i odmienne estetyki teatru. To naturalne, że reżyserzy, "zabierając" się do klasyki w XXI w. poszukują indywidualnego, a zarazem uniwersalnego klucza w swoich realizacjach, sięgając po nowe środki wyrazu. Sięgamy do korzeni, ale język, którym operujemy - musi być koniecznie komunikatywny, osadzony w tym, co dzisiaj się dzieje i co nas otacza, jaka jest rzeczywistość i jak ona do nas dociera. Oczywiście, w tym roku pokażemy spektakle mniej lub bardziej realizowane w sposób klasyczny. Są wśród nich i takie, jak np. przedstawienie Małgorzaty Warsickiej, które zupełnie odbiega od potocznych wyobrażeń o klasyce, bo przypomina koncert. Ale zobaczymy też spektakle, w których podejście jest bardzo klasyczne, a mimo to ich twórcy szukają punktów stycznych ze współczesnym światem. Nie przeraża, a wręcz fascynuje mnie ten współczesny kontekst. Mam nadzieję, że reżyserzy podchodzą do realizacji klasycznych tekstów z odpowiedzialnością, konsekwencją - a mimo to otwierają się na to, co nowe.
PAP: Kto w tym roku będzie oceniał konkursowe przedstawienia?
N. R.: W jury zasiądą: reżyserka Ewelina Pietrowiak, teatrolog. prof. Tadeusz Kornaś, dramaturg Wojciech Tomczyk, reżyser Artur Tyszkiewicz i krytyk Jacek Wakar. Obok tego działać będzie jury dziennikarskie i przyznana zostanie nagroda publiczności.
PAP: Poza konkursem zostaną zaprezentowane trzy spektakle, a wśród nich dwie produkcje opolskiego Teatru im. J. Kochanowskiego.
N. R.: To już stało się właściwie tradycją - nie tylko za czasów mojej dyrekcji. Podczas OKT, jeśli nasze przedstawienie nie zakwalifikuje się do konkursu, pokazujemy je jako reprezentanta opolskiego teatru jako imprezę towarzyszącą. Tym razem będą to "Zdziczenie obyczajów pośmiertnych" wg Leśmiana w reżyserii Marty Streker i dość niecodzienna produkcja, zrealizowana przy wsparciu Instytutu Polskiego w Madrycie, zatytułowana "Córki powietrza. Sen Balladyny". To przedstawienie oparte na dwóch utworach Juliusza Słowackiego i Calderona de la Barki, które zostały zmodyfikowane, przepisane przez dramaturgów z Polski i Hiszpanii. Reżyserem tej niecodziennej inscenizacji jest Ignacio Garcia, a światowa premiera spektaklu będzie otwierać międzynarodowy festiwal "Złotego wieku" w Almagro. To największy festiwal klasyki w Hiszpanii.
Obok tego przygotowaliśmy szereg innych imprez i wydarzeń towarzyszących. Jeśli mówimy o święcie teatru w Opolu - to dlatego, że mieszkańcy je przeżywają i tak to czują. Tak naprawdę nasz teatr żyje od godzin rannych do późnych godzin wieczornych, a można nawet powiedzieć, wczesnych godzin rannych. Mamy wystawy, które są przygotowane we wnętrzu teatru, ale są i zewnętrzne, na mieście. Codziennie odbywają się koncerty, które są darmowe i sięgają dość szeroko repertuarowo, bo od muzyki ambient, przez jazz po utwory zupełnie współczesne.
PAP: W programie festiwalu znalazły się także czytania performatywne dzieł Sławomira Mrożka, Zbigniewa Herberta i Franciszka Bohomolca.
N. R.: Tak, to jest nasza powinność. Odbędą się czytania "Drugiego pokoju" Herberta, "Emigrantów" Mrożka i "Czarów" Bohomolca. Staramy się również wychodzić w teren, poza teatr. Jeśli pogoda dopisze, czytania odbędą się też na świeżym powietrzu, na Wyspie Bolko.
My rzeczywiście żyjemy tym festiwalem, mieszkańcy Opola nim żyją. Prawda jest taka, że gdy tylko 8 marca ukazał się pełny repertuar OKT - to bilety zaczęły się rozchodzić na pniu. I tak się dzieje już od kilku lat. Jesteśmy szczęśliwi, że teatr jest wypełniony publicznością. Odbywają się zażarte dyskusje, panuje aura dobrej, "klasycznej" zabawy.
Rozmawiał Grzegorz Janikowski