Projekt wniesiony przez wicepremiera Zsolta Semjena i opublikowany w poniedziałek na stronie parlamentu przewiduje m.in., że w przypadku teatrów finansowanych wspólnie przez państwo i samorząd organy finansujące określają szczegółowe zasady działania teatrów, w tym sposób powoływania dyrektora, a także wysokość wsparcia z obu źródeł. W projekcie zapisano przy tym, że porozumienie dotyczące wspólnego utrzymywania teatru musi mu gwarantować wolność artystyczną.
Według projektu ma też powstać Narodowa Rada Kultury, która będzie zapewniać „fachowe podstawy jednolitego kierowania strategicznego rządu w różnych sferach kultury”. Przewodniczącego Rady ma mianować rząd.
Ministerstwo Zasobów Ludzkich podkreśliło w poniedziałek, że projekt nowelizacji na stworzyć przejrzysty model działania oraz „krystalicznie czystą i przewidywalną” sytuację dla teatrów. Resort zaznaczył też, że na mocy nowych przepisów państwo i resort nie będą się wtrącać w działalność stołecznych teatrów finansowanych przez samorząd. „Tak więc samodzielność samorządów na tym polu nie tylko nie spadnie, ale wzrośnie” - oznajmił resort.
Na poniedziałkowym wiecu, w którym wzięli udział m.in. dyrektorzy i aktorzy budapeszteńskich teatrów, a także liberalny burmistrz stolicy Gergely Karacsony, wyrażano obawy, że nowelizacja może podkopać niezależność teatrów. „Jest to próba zemsty za to, że budapeszteńczycy odbili swe wolne miasto” – oznajmił Karacsony, nawiązując do swojej wygranej w październikowych wyborach samorządowych. Zapewnił, że stolica obroni swoje teatry, swych artystów i swą wolność.
Protest zwołano jeszcze przeciw poprzedniej, ostrzejszej wersji projektu nowelizacji, która, według ubiegłotygodniowych przecieków do prasy, dawała ministrowi zasobów ludzkich wpływ na mianowanie dyrektorów teatrów finansowanych przez samorządy.
Opozycyjny portal hvg.hu zauważa, że wszystkie budapeszteńskie teatry są obecnie finansowane zarówno przez państwo, jak i samorząd, przy czym większą część budżetu zapewnia państwo, zatem gdyby burmistrz Budapesztu chciał je samodzielnie utrzymać, byłby w dużym kłopocie.