Soundtrack na jesienne wieczory? Najnowsza płyta Islandki Emiliany Torrini „Tookah” nadaje się do tego idealnie.

Trudno się dziwić, że serwis Societeperrier.com uznał „Tookah” za jedną z najlepszych płyt na porę opadających liści i wiecznego deszczu. Torrini pochodzi przecież z TIslandii, mekki dla fanów rozleniwiającego, melancholijnego grania. Tam też nagrywała wydany właśnie album „Tookah”. Choć jak przyznała, pomysł na płytę zrodził się wtedy, kiedy... postanowiła jej nie nagrywać.

Trwa ładowanie wpisu

Torrini nie była na nią gotowa. Wyczerpana wielomiesięczną trasą, zajęta młodym synkiem. Jak sama przyznała, nadchodzi jednak takim moment, że trzeba wyjść z domu. Dobrze, że trafiła wtedy do studia wraz ze swoim wieloletnim współpracownikiem, producentem Danem Careyem. Jej szósty krążek (czwarty wydany poza Islandią) otrzymał tytuł „Tookah”, co według Emiliany oznacza jej osobistego Boga. Przeważa na nim klimat smutku, chociaż Torrini tak naprawdę niekoniecznie śpiewa o tym, że jest jej źle. W „Animal Games” opowiada (także humorystycznie) o związku pełnym głupiej zazdrości, a w „Elísabet” o swojej wyjątkowej cioci. Emiliana, jak sama tłumaczy, nawet w smutnej piosence stara się przemycić pozytywne wartości. O „Caterpillar” mówi: „To tylko z pozoru smutny utwór, bo przecież mówi też o tym, że nie wolno się bać bycia sobą. Z drugiej strony czasami trzeba odpuścić, pozwolić wydarzeniom pójść ich własnym torem”.

Muzycznie „Tookah” to oszczędny materiał. Łagodnemu wokalowi Torrini towarzyszą akustyczna gitara i delikatna perkusja. Bez fajerwerków, klimatycznie. Podobnie Emiliana działa zresztą już od swojego debiutu w 1994 r., kiedy to zaśpiewała w sześciu piosenkach na płycie projektu Spoon. Pierwszym krążkiem podpisanym jej nazwiskiem (skróconym, bo pełne brzmi mało showbiznesowo: Emilíana Torrini Davíðsdóttir) było późniejsze o rok „Crouçie d’où là”, na którym zaśpiewała m.in. numery Van Morrisona i Arethy Franklin. Po jeszcze jednym albumie wydanym w Islandii ruszyła na podbój Europy płytą „Love in the Time of Science” wyprodukowaną przez członka Tears For Fears Rolanda Orzabala. Od tamtej pory urodzona w Rejkiawiku Emiliana dobrze znana jest miłośnikom łagodnego indie popu na całym Starym Kontynencie. Popularność przyniosła jej zwłaszcza piosenka „Gollum’s Song” z filmu Petera Jacksona „Władca Pierścieni. Dwie wieże”. To z kolei przyczyniło się do jej wspólnych występów z Mobym, Stingiem czy Trickym.

Wypada tylko żałować, że sobie częściej nie pisze tak ciekawych piosenek jak „Slow”, które stworzyła dla Kylie Minogue. Jej kolaboracja z Thievery Corporation czy Paulem Oakenfoldem to z kolei pokaz możliwości nagrywania bardziej dynamicznych utworów. Może warto pójść w tę stronę. Wtedy płyta Emiliany Torrini mogłaby się znaleźć nie tylko w zestawieniu idealnych krążków na jesień.

Emiliana Torrini | Tookah | Rough Trade/Sonic | Recenzja: Wojciech Przylipiak | Ocena: 4 / 6