Stażystka prezydenta Johna F. Kennedyego przez wiele lat ukrywała swój romans z prezydentem. Teraz ujawnia jego pikantne szczegóły w książce, która trafiła już do polskich księgarń. "To nie zmieni oceny prezydentury JFK" - uważa prof. Longin Pastusiak.

Przez osiemnaście miesięcy dzieliła najintymniejsze chwile z najbardziej publiczną i najpotężniejszą osobą na świecie. Zawsze zwracała się do niego "Panie Prezydencie".

Latem 1962 roku 19-letnia, smukła, złotowłosa Mimi Beardsley, kończy szkołę dla dziewcząt i wsiada do pociągu do Waszyngtonu, gdzie rozpoczyna staż w biurze prasowym Białego Domu. Dla młodej i zupełnie niewinnej dziewczyny praca ta jest życiową szansą.

Czwartego dnia zostaje zaproszona do Białego Domu na spotkanie z prezydentem. Tego samego wieczoru rozpoczyna się trwający półtora roku romans JFK z Mimi Alford, przerwany tragiczną śmiercią prezydenta w Dallas. Historia ich znajomości jest skrywana przez autorkę następne 40 lat, a odkryta przez dziennikarzy dopiero w 2003 roku.

Alford w książce "Stażystka" opisuje pikantne szczegóły romansu z JFK, charakteryzuje współpracowników prezydenta oraz kreśli obraz życia towarzyskiego elity ówczesnej administracji USA.

Wspomina też, że w okresie kryzysu kubańskiego Kennedy nie był twardzielem, gotów był na ustępstwa. "Wolałbym, aby moje dzieci były raczej czerwone niż martwe" - miał powiedzieć prezydent USA.

"Te wspomnienia są spóźnione o wiele lat" - stwierdza prof. Longin Pastusiak, amerykanista, badacz historii prezydentów USA. "Ta książka nie będzie miała znaczenia dla zmiany oceny prezydentury Kennedy'ego. Powód? Do opinii publicznej przeciekło już wiele informacji na temat osobistego życia prezydenta i jego licznych romansów - dodaje Pastusiak.

Autorka książki to dziś 69-letnia, nobliwa pani. Wszyscy pytają ją, dlaczego tak długo czekała z ujawnieniem tych pikantnych rewelacji? "Bo nie słuchałam siebie samej" - odpowiada Alford. Słuchała za to bliskich, m.in. ówczesnego narzeczonego, którzy wymogli na niej milczenie. Czy słusznie? To już ocenią czytelnicy...