Eseistyczne i krytyczno-literackie książki Krzysztofa Siwczyka są ciekawym dopełnieniem literackiego dorobku poety.

„Kinkiety w piekle”, tom felietonów, szkiców i wywiadów Siwczyka z ostatnich lat, czyta się z rosnącym podziwem. „Naszym udziałem jest zdawkowy zgon, którego nie da się przeczytać, można go jedynie zobaczyć. Dlatego tak bardzo dbamy o cerę” – pisze Siwczyk. Eseistyczne pasaże autora „Dzikich dzieci” to prowokacyjne weto poety wobec zdawkowego czytania rzeczywistości i literatury, swoista obrona „niezdrowej cery”: nieodpowiedzialnych literackich inklinacji i gustu niepodążającego zbiorowymi ścieżkami mód i nowomód.

Siwczyk, pisząc o literaturze, podąża rozległym kulturowym gościńcem sztuk wszelakich. Odnajdziemy tam zarówno klasyków, jak i uzurpatorów, postaci z książek, kina czy ze świata muzyki. Ta gęsta, rytmiczna proza nie jest w żadnym stopniu ekwiwalentem poezji autora znakomitego tomu „Koncentrat”. Tematy fetysze definiujące poetycką tożsamość śląskiego pisarza: (nie) obecność Boga, dylematy niedojrzałości, która od święta chciałaby być dojrzała, albo okrutne i piękne narracje o mieście traktowanym jako sacrum i profanum, zostały rozpisane na profile twórców, którymi Siwczyk jest zafascynowany. Jego szkice to bezinteresowne pytania humanisty i erudyty, w których nie znajdziemy politycznego czy ideologicznego zacietrzewienia. Jaka to ulga, przeczytać odważne, nienaganne stylistyczne eseje napisane bez nadużywania popularnych haseł albo liczby mnogiej słowotwórczych uników, zastępujących samodzielne myślenie zbiorowym zamówieniem.

W krótkich felietonach oraz w rozbudowanych esejach spotykają się Celine i Cioran, ale także Halina Poświatowska i Jerzy Nowosielski. Krzysztof Siwczyk oprowadza nas po Mikołowie albo plastycznie, z fotograficzną precyzją zapisuje spotkanie z Hertą Müller. Wiele miejsca poświęca fascynacji kinem Piotra Dumały, a jego esej o „Lesie” Dumały to chyba najbłyskotliwszy tekst, jaki napisano o tym tytule. Siwczyk rozmawia z pisarzami, krytykami, wspomina podróż do Moskwy i Maroka. Wujęciu poety ów szeroko zakrojony konglomerat tematów i znaczeń wydaje się nieskończenie pojemny, jednak autor nie zajmuje pozycji wszechwiedzącego omnibusa, który z poczuciem wyższości wskazuje pozycje godne szczególnej uwagi, zaleca odpowiednie książki, wiersze, filmy. Przeciwnie, częściej waha się i pyta, niż znajduje jedynie słuszną opcję.

Stanley Kubrick, zapytany niegdyś o to, jakim cudem udało mu się nakręcić tak skrajne gatunkowo dzieła jak „Mechaniczną pomarańczę” i „Lśnienie”, odparł: „To bardzo proste. Nie wiem, czego chcę, ale dobrze wiem, czego nie chcę”. Podejrzewam, że podobna myśl towarzyszy stale autorowi „Kinkietów w piekle”. Siwczyk nie ocenia celebrytów, może nawet nie wie o ich istnieniu, nie bawi się w rankingi bieżących literackich sław, nie liczy na facebookowe lajki. Zarówno w poezji, jak i w prozie wędruje własnymi szlakami. Wie, czego nie chce. Wiesza kinkiety w piekle. Diabelski buduar.

Kinkiety w piekle | Krzysztof Siwczyk | Instytut Mikołowski 2013 | Recenzja: Łukasz Maciejewski | Ocena: 4 / 6