O Romanie Kłosowskim pisze się najczęściej – aktor charakterystyczny, osobiście wolałbym inną metrykę – aktor z charakterem. „Z Kłosem przez życie” trafiła do księgarń w idealnym momencie. Odtwórca dziesiątek ról teatralnych i filmowych obchodzi w tym roku 60. rocznicę pracy artystycznej.

W kultowym „Czterdziestolatku” Jerzego Gruzy drugoplanową przecież rolę Maliniaka zagrał tak genialnie, że zdominowała cały serial, a w pewnym momencie stała się dla niego czymś w rodzaju przekleństwa. Kłosowski ma zbyt szeroki wachlarz możliwości aktorskich, żeby satysfakcjonowało go utożsamianie tylko z jedną, nawet najlepiej zagraną rolą.

Artysta kina i sceny, aktor, twórca kabaretowy jest zresztą wciąż w pełni formy, uśmiechnięty, prostolinijny, z apetytem na ciąg dalszy. Książka Jagody Opalińskiej ma charakter okolicznościowy i prywatny. Autorka nie wyciąga na światło dzienne ciemnych fragmentów biografii bohatera, nie interesują jej kontrowersyjne pytania.

„Z Kłosem przez życie” to rodzaj hołdu dla jednego z najpopularniejszych, ale i najmniej znanych polskich aktorów. Twarz „przystojnego inaczej”– jak lubi o sobie mówić – artysty rozpoznają (prawie) wszyscy, ale dopiero dzięki książce możemy prześledzić trochę zapomniane teatralne losy aktora, przywołać profile jego mistrzów i nauczycieli, dyskretnie przyjrzeć się życiu prywatnemu: z kochającą żoną, rodziną, psami. Roman Kłosowski jest dowcipny, skromny, wyrozumiały. Cytuje w książce złotą radę żony Krystyny twierdzącej, że każda rola musi mieć ręce, nogi oraz duszę. I trzeba o nie dbać.

Z Kłosem przez życie | Jagoda Opalińska,Roman Kłosowski | Prószyński Media 2013 | Recenzja: Łukasz Maciejewski | Ocena: 4 / 6