W wieku 87 lat zmarł w Meksyku jeden z największych pisarzy XX wieku - Gabriel Garcia Márquez. W 1982 roku otrzymał literacką nagrodę Nobla za "powieści i opowiadania, w których fantazja i realizm łączą się w złożony świat poezji, odzwierciedlającej życie i konflikty całego kontynentu".

W czwartek popołudniu odszedł w swoim domu w mieście Meksyk „ojciec realizmu magicznego”, Kolumbijczyk Gabriel Garcia Márquez. W ostatnim czasie pisarz był hospitalizowany w stolicy Meksyku w związku z zapaleniem płuc oraz infekcją układu moczowego. Po wyjściu ze szpitala 8 kwietnia jego rodzina podała, że choć czuje się on mocno osłabiony, jego stan jest stabilny.

Gabriel Garcia Márquez jest jednym z największych autorów języka hiszpańskiego porównywanym z autorem „Don Kichota”. Jego powieść „Sto lat samotności”, uważana za jedną z najważniejszych, sprzedała się w 50 mln egzemplarzy i została przetłumaczona na 35 języków.

Autor blisko 20 książek, znany w Ameryce Łacińskiej jako Gabo, od dziesiątek lat mieszkał w stolicy Meksyku w dzielnicy Coyoacan, która wcześniej była domem dla Fridy Kahlo, Diega Riviery i Lwa Trockiego.

Żałoba w Hiszpanii

Hiszpania opłakuje śmierć Gabriela Garcii Marqueza. Laureat Literackiej Nagrody Nobla przez niemal całe życie był związany z Hiszpanią.

Przemieszkał w Barcelonie 6 lat i stamtąd pochodzi jego agentka literacka, Carmen Balsells. Pisarze, artyści, dziennikarze przypominają, że Gabo - bo tak go nazywali przyjaciele - zmienił postrzeganie literatury hiszpańskojęzycznej na świecie.

„To największe dzieło od czasów Don Kichota” - tak określił Pablo Neruda „Sto lat samotności”. Opinię, że Gabriel Garcia Marquez przywrócił światu literaturę hiszpańskojęzyczną wielokrotnie wyrażało wielu hiszpańskich pisarzy. Dlatego trudno się dziwić, że na wieść o jego śmierci przerwano programy w większości stacji radiowych i telewizyjnych.

W Hiszpanii twórca najbardziej był związany z Barceloną. Tu napisał „Jesień patriarchy” oraz „Niewiarygodną i smutną historię niewinnej Erendiry i jej niegodziwej babki”.

„Gabo umarł. Jesteśmy smutni” - tytułuje barcelońska La Vanguardia. Autor artykułu przypomina jednak powiedzenia Marqueza: „Nie płacz, że się skończyło. Ciesz się, że się wydarzyło”. „Nigdy nie nie odejdzie. On i jego magiczny realizm żyć będą tak długo, jak cała ta cywilizacja” - zapewnia autor artykuły i informuje, że przed śmiercią pisarz skończył książkę, która wkrótce ma się ukazać. Jej roboczy tytuł brzmi: „Spotkamy się w sierpniu”.