Czasem w debacie ekonomicznej pojawia się idea ekonomii współdzielenia. Ale to pojęcie mylące – dużo lepiej mówić o ekonomii ćwiartowania. Tak uważa Lee Ann Fennell – profesorka prawa z Uniwersytetu Chicagowskiego. Jej nowa książka „Slices and Lumps. Division and Aggregation in Law and Life” (Kawałki i bryłki. O podziale oraz łączeniu w prawie i w życiu). Prawniczka wychodzi w niej od stwierdzenia, że znakiem rozpoznawczym współczesnego obrotu zasobami jest ich pokawałkowanie. Albo mówiąc inaczej – fragmentaryzacja.
Dziennik Gazeta Prawna
Ostatnio – pisze Fennell – dzięki rewolucji technologicznej kawałkuje się niemal wszystko. Jednym z najbardziej dosłownych przykładów ekonomii ćwiartowania jest internetowy sklep rzeźniczy Crowd Cow, który w 2015 r. założyło dwóch zapaleńców z Seattle. Można tu zamówić doskonałej jakości mięso od lokalnego farmera – takie tusze potrafią w detalu kosztować krocie. Jednak podobny biznes nie byłby żadną nowością. Crowd Cow umożliwia wybór mięsa z konkretnej części takiej drogiej tuszy. Zaś twórcy portalu zadbali o to, by również pozostałe kawałki (dzięki odpowiedniej polityce cenowej i systemowi promocji) się nie zmarnowały. „W końcu całej krowy nikt do lodówki nie zmieści” – brzmi ich firmowe motto.
Jak się nad tym głębiej zastanowić, to mamy tutaj do czynienia z modelem identycznym, jaki wykorzystuje Airbnb – znany na całym świecie serwis podnajmowania własnego mieszkania. Tutaj też kawałkujemy. Tyle że nie krowę, ale przysługujące właścicielowi prawo do użytkowania lokum.
Zwolennicy tego typu rozwiązań lubią nazywać je ekonomią współdzielenia. Powiadają, że to coś jakby cuda Jezusa nad Jeziorem Galilejskim: było pięć chlebów i dwie małe ryby, a wyżywiło się nimi pięć tysięcy osób. Tak samo ze współdzieleniem np. mieszkania. Z jednej strony prawo własności lokalu nie ulega wyczerpaniu, z drugiej zaś cieszy nie tylko jedną rodzinę, lecz wielu gości. W swojej książce Lee Ann Fennell też to dostrzega. Nie poprzestaje jednak na wychwalaniu tego współczesnego kawałkowania praw. Zjawisko ma bowiem masę skutków ubocznych.
Z jednej strony są nim rozmaite przejawy dylematu wspólnego pastwiska (po angielsku „tragedy of commons”). Widzimy je, gdy u sąsiada zaczynają się regularnie pojawiać goście z Airbnb, lecz sąsiad odmawia ponoszenia wyższych kosztów utrzymania części wspólnych. Choć przecież użytkuje je w sposób bardziej intensywny od pozostałych. Albo gdy w turystycznych częściach miast więcej jest pokoi na wynajem niż do zamieszkania na dłużej. Z drugiej strony mamy też sytuacje będące odwrotnością wspólnego pastwiska, np. nadmierne pokawałkowanie prawa własności nieruchomości (zbyt wielu spadkobierców), co w praktyce uniemożliwia jakąkolwiek większą inwestycję w nieruchomość, która ma dużą wartość historyczną i bez remontu niszczeje. Albo zbyt mocna i pokawałkowana ochrona patentowa, która blokuje dalsze badania w jakiejś ważnej dziedzinie.
Właśnie z powodu tej drugiej – ciemniejszej strony – opisywanego zjawiska autorka „Slices and Lumps…” postuluje odejście od pojęcia współdzielenia – trochę jednak nadmiernie lukrującego rzeczywistość. Postuluje, by zastąpić je dużo bardziej ambiwalentną „ekonomią ćwiartowania”, za którą może się przecież kryć zarówno pozytywny skutek podziału (więcej podmiotów może skorzystać), jak i poważne niebezpieczeństwo. A często i jedno, i drugie.
Właśnie z powodu tej ciemniejszej strony opisywanego zjawiska autorka „Slices and Lumps…” postuluje odejście od pojęcia współdzielenia – nadmiernie lukrującego rzeczywistość. Postuluje, by zastąpić je dużo bardziej ambiwalentną „ekonomią ćwiartowania”, za którą może się przecież kryć zarówno pozytywny skutek podziału, jak i poważne niebezpieczeństwo. A często i jedno, i drugi.