Większość kin rozumie, że reprezentujemy prawa filmowców, bez których kina nie mogłyby działać - mówi Dominik Skoczek dyrektor Związku Autorów i Producentów Audiowizualnych (SFP-ZAPA), organizacji zbiorowego zarządzania przy Stowarzyszeniu Filmowców Polskich.
Większość kin rozumie, że reprezentujemy prawa filmowców, bez których kina nie mogłyby działać - mówi Dominik Skoczek dyrektor Związku Autorów i Producentów Audiowizualnych (SFP-ZAPA), organizacji zbiorowego zarządzania przy Stowarzyszeniu Filmowców Polskich.
Jeżeli wszystkie organizacje zbiorowego zarządzania (OZZ) dopną swego i zatwierdzą w Ministerstwie Kultury stawki tantiem pobieranych od kin, to w sumie będziecie zabierać 4,1 proc. wpływów z biletów. Kina uważają, że to o wiele za dużo. Zmniejszycie swoje oczekiwania?
OZZ inkasują w imieniu twórców lub wykonawców należne im na podstawie ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych wynagrodzenie. Nasza wspólna ze Stowarzyszeniem Autorów ZAiKS stawka – 2,1 proc. – funkcjonuje od lat, więc proponowanie jej obniżenia nie znajduje uzasadnienia. Nie możemy zmniejszyć wynagrodzenia twórców, których reprezentujemy, tylko dlatego że organizacje chroniące inną kategorię artystów – wykonawców – zaczęły zgłaszać roszczenia wobec kin.
Organizacje, które reprezentują twórców, są ze sobą skłócone?
Nie jesteśmy skłóceni. Wspólnie z ZAiKS-em stosujemy od ponad 20 lat jednolitą stawkę, która nie uległa przez ten czas podwyższeniu. Możemy się co najwyżej różnić w kwestii roszczeń niektórych organizacji reprezentujących wykonawców, choć – co trzeba wyraźnie zaznaczyć – aktorom i wykonawcom muzycznym również należą się wynagrodzenia.
To dlaczego stawki tantiem od kin próbowaliście zatwierdzić osobno, zamiast złożyć do resortu kultury jeden wspólny wniosek wszystkich OZZ?
Nie było powodu, żeby wszystkie organizacje działały w tej sprawie razem. Uważnie czytamy przepisy i naszym zdaniem ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych tego nie wymaga. Konieczna jest wspólna stawka dla OZZ występujących w imieniu autorów – i tu współpracujemy z ZAIKS-em – i druga wspólna dla organizacji reprezentujących prawa pokrewne, należne artystom wykonawcom.
W efekcie do Ministerstwa Kultury wpłynęły trzy wnioski od pięciu organizacji: SFP-ZAPA i ZAIKS-u, Stowarzyszenia Artystów Wykonawców SAWP oraz występujących razem Związku Artystów Wykonawców STOART i Stowarzyszenia Polskich Artystów Teatru, Filmu, Radia i Telewizji ZASP.
Komisja Prawa Autorskiego przyjęła je do wspólnego rozpoznania, więc wydawało się, że podziela naszą argumentację. Ale po prawie dwóch latach pracy nieoczekiwanie stwierdziła, że jednak trzeba było złożyć jeden wspólny wniosek. Z tego powodu wszystkie wnioski zostały oddalone wyłącznie z przyczyn formalnych. Komisja w ogóle nie odniosła się do wysokości stawek OZZ. Odwołaliśmy się od tej decyzji i czekamy na wynik.
Czego oczekujecie teraz od Ministerstwa Kultury?
Zatwierdzenia naszej stawki tantiem od wpływów z wyświetleń filmów w kinach. Chcemy ustabilizowania rynku poprzez przyjęcie stosownych tabel. Do tego wzywamy też kina. Jesteśmy gotowi usiąść do rozmów nad wspólnym wnioskiem ze wszystkimi pozostałymi organizacjami, także egzekwującymi opłaty z tytułu praw pokrewnych. Wskazujemy przy tym, że nasza stawka funkcjonuje od wielu lat.
Do zawarcia umów, na podstawie których kina płacą wam 2,1 proc. ze sprzedaży biletów, doprowadziły procesy sądowe.
Chcielibyśmy żyć w kraju, w którym, gdy pojawia się przepis ustawy mówiący, że tantiemy się twórcom należą, to wszyscy od razu je płacą. Niestety w rzeczywistości często trzeba tego najpierw dowieść w sądzie. Przy czym procesy dotyczyły multipleksów, bo pozostałe kina, czyli 80 proc. rynku, przyjęły nasze i ZAiKS-u stawki bez większych negocjacji.
Wszystkie małe kina mają z wami umowy na wnoszenie tych opłat?
W tej chwili nie, bo część – ok. 30 kin lokalnych i studyjnych – wypowiedziała je w trakcie procedury o zatwierdzenie tabel w Komisji Prawa Autorskiego. Nic w tej sprawie nie zrobiliśmy, gdyż trwała już pandemia, kina nie sprzedawały biletów, więc nie było od czego naliczać opłat. Teraz, gdy rynek się odmroził, będziemy wracać do kin, które wypowiedziały nam umowy. Liczymy na polubowne załatwienie sprawy. Traktujemy te wypowiedzenia jako rozwiązanie taktyczne ze strony kin w czasie trwania procedury zatwierdzania tabel. Część branży najwidoczniej nie zorientowała się wcześniej, że oprócz stawek organizacji autorskich trzeba uiszczać wynagrodzenie na rzecz artystów wykonawców: muzyków i aktorów. Gdy zsumowali te roszczenia, do zapłaty wyszło na tyle dużo, że niektóre kina postanowiły wypowiedzieć nam umowy, aby móc potem dowodzić przed komisją, iż nasza stawka rzekomo nie jest standardem rynkowym.
Małe kina poparły sieci, gdy te wezwały do zmniejszenia stawki opłat.
Ale nasze prawa kontestuje tak naprawdę tylko jeden podmiot. To Cinema City, które przez cały okres swojej działalności dobrowolnie nie zapłaciło SFP-ZAPA ani złotówki tantiem. Inne podmioty, np. operatorzy kablowi, nawet jeśli wchodziły z nami w spór, to wpłacały je zaliczkowo, tyle, ile uważały za słuszne, ale zawsze można było część kwot na bieżąco wypłacać twórcom. Z Heliosem i Multikinem spór także odbywał się na cywilizowanych warunkach, spieraliśmy się na argumenty prawne. Z Cinema City nie było szans na jakiekolwiek porozumienie, musieliśmy iść do sądu. Po wieloletnim procesie Sąd Apelacyjny pod koniec 2020 r. prawomocnie nakazał sieci zapłatę wielomilionowych tantiem. Mimo to operator nie wykonał dobrowolnie wyroku, dlatego musieliśmy ściągnąć wynagrodzenia przy udziale komornika. Twórcy dopiero w 2021 r. otrzymali od Cinema City część należnych im kwot, tylko za lata 2011–2013, prawie po dekadzie! To kpina. Część z nich nie dożyła tych tantiem. Teraz Cinema City próbuje stworzyć wrażenie, że cały rynek odrzuca nasze stawki. Tymczasem większość kin rozumie, że reprezentujemy prawa filmowców, bez których kina nie mogłyby działać.
A oni odbijają piłeczkę i wskazują, że dzięki nim twórcy mogą wypłynąć, a wy chcecie tłamsić ich rentowność.
Kina, szczególnie multipleksy, są dużymi przedsiębiorstwami nastawionymi na maksymalizację własnego zysku. Kina miały przed pandemią świetny okres. Fakt, że Cinema City przegrało proces w jej trakcie i teraz musi uregulować zaległości, nie jest naszą winą. Gdyby płaciło na bieżąco, nie byłoby kłopotu. Te środki, których przez ponad 10 lat nie dostawali filmowcy, wykorzystywano m.in. na budowę przewagi rynkowej sieci. Przez lata obserwowaliśmy ich inwestycje i otwieranie kolejnych kin. Wiele innych, mniejszych podmiotów nie wytrzymało tej konkurencji.
O jakich kwotach mówimy?
Obecnie z uwagi na pandemię box office to zaledwie część tego, co kina zarabiały jeszcze dwa lata temu, więc tantiemy dla filmowców niestety są bardzo niskie. Nie wiadomo, kiedy rynek wróci do stanu sprzed pandemii, nie wiemy też, jak branża kinowa będzie funkcjonowała na jesieni, czy nie wrócą obostrzenia. Trudno więc szacować należności dla twórców. Biorąc to pod uwagę oraz fakt, że mamy obecnie zawarte kilkaset umów z kinami z całej Polski, w tym z Heliosem i Multikinem, za bieżący rok można spodziewać się tantiem z wyświetlania dla naszych autorów w kwocie ok. 1–1,5 mln zł.
Szukacie twórców, którym należą się tantiemy, czy płacicie tylko tym, którzy się zgłoszą?
Prowadzimy aktywne i staranne poszukiwania niezidentyfikowanych autorów. Regularnie zamieszczamy ogłoszenia w prasie, publikujemy listy osób uprawnionych do wypłat. Sprawdzamy też w bazach danych informacje uzyskane od kin czy telewizji. Staramy się pozyskać numer telefonu czy inne namiary. Czasami się to nie udaje, bo np. może być problem ze spadkobiercami – niekiedy postępowania spadkowe trwają latami i są bardzo skomplikowane. Ale to bardzo mały odsetek osób. Jeśli tak się już stanie, to nie zatrzymujemy pieniędzy dla siebie – po trzech latach dzielimy je proporcjonalnie między pozostałych zidentyfikowanych autorów.
Nawet jeśli twórca zgłosi się po tym terminie, wypłacimy mu należne tantiemy z puli innych niezidentyfikowanych środków. Możemy się pochwalić bardzo dużą identyfikacją. W przypadku autorów to jest ok. 90 proc. całego repertuaru, dla producentów prawie 98 proc.
Twórcom zagranicznym też płacicie?
Tak samo jak polskim.
Upominają się?
Jeśli chodzi o zagranicę, to cały zbiorowy zarząd opiera się na tzw. umowach o reprezentacji, jakie zawieramy z naszymi odpowiednikami z innych krajów Europy i świata. Nie zwracają się więc do nas indywidualnie twórcy, chociaż też mogą, lecz reprezentujące ich organizacje.
Często robicie wypłaty?
Za wyświetlanie w kinach raz do roku. Natomiast za nadania telewizyjne i z reemisji kablowej i satelitarnej, gdzie zbieramy najwięcej tantiem, dwa razy. W listopadzie twórcy otrzymują tantiemy za pierwszą połowę roku, a w czerwcu za drugą połowę roku poprzedniego. Standardem jest wypłata tantiem dziewięć miesięcy po roku, w którym dany film został wyemitowany.
Nie wszystkie zebrane od kin pieniądze idą na tantiemy.
Tak, potrącamy niewielką część pozyskiwanych kwot na pokrycie kosztów inkasa, podziału i wypłaty tantiem. Finansujemy z tego naszą bieżącą działalność, procesy sądowe, systemy informatyczne służące do identyfikacji i repartycji itd. Mamy najniższe koszty, jeśli chodzi o polskie organizacje i jedne z niższych w Europie. W przypadku kin potrącenia wynoszą 9 proc. Na innych polach eksploatacji wynoszą od 9 do 10 proc.
To znaczy, że 91 proc. środków trafia do twórców?
Wszystkie organizacje zbiorowego zarządzania, zgodnie z ustawą o zbiorowym zarządzaniu prawami, dokonują jeszcze potrąceń na cele edukacyjne, kulturalne i socjalne. W naszym przypadku, zgodnie ze statutem SFP, wynoszą one 10 proc. i to stowarzyszenie zarządza tymi środkami. Podobne potrącenia, choć często w zdecydowanie wyższym procencie, potrącane są też przez organizacje zagraniczne. Środki te przeznaczane są na wsparcie debiutantów, stypendia dla młodych twórców, zapomogi socjalne, współfinansowanie festiwali filmowych. Są to więc kwoty, które również trafiają do twórców, tylko w innej formie. Wydatkowanie tych środków podlega kontroli biegłego rewidenta i jest przedmiotem sprawozdawczości do ministra kultury.
Kina zarzucają wam brak transparentności i to, że nie chodzi wam o twórców, lecz o biznes, jaki robicie na prowizjach.
Nie słyszałem o takim zarzucie. Nie przypominam sobie też, by którekolwiek kino zarzuciło nam zarabianie na prowizjach. Jeśli już ktoś nas krytykuje, to Cinema City, wypowiadające się pod szyldem Polskiego Stowarzyszenia Nowe Kina. Raz jeszcze powtórzę, mamy najniższe w Polsce potrącenia na koszty inkasa i podziału wśród organizacji zbiorowego zarządzania. Można także porównać wysokość naszych potrąceń z potrąceniami zagranicznych organizacji czy prowizjami potrącanymi przez inne fundacje i stowarzyszenia działające w Polsce. Nadzoruje nas minister kultury, co roku publikujemy obszerne sprawozdania z działalności i sprawozdania finansowe. Publikowane są one na naszych stronach internetowych, więc każdy może się z nimi zapoznać. W przypadku SFP-ZAPA nie mieliśmy do tej pory żadnego zastrzeżenia ze strony ministerstwa lub naszych członków co do naszej transparentności. Nie było żadnej sprawy, która budziłaby wątpliwości. Ciekawe, że krytyka pochodzi z zewnątrz organizacji, a sami twórcy nie zgłaszają takich zastrzeżeń, choć to przecież ich pieniądze. ©℗
Rozmawiali Elżbieta Rutkowska, Grzegorz Kowalczyk
Rozmowa z Joanną Kotłowską, menedżerem i doradcą w Cinema City Cinemas – „Tantiemy się należą, kwestią jest ich wysokość” – w DGP (nr 154) i na gazetaprawna.pl
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama