Podobno znany polski pisarz zwierzył się ostatnio w rozmowie ze znajomym: „W zeszłym roku przeczytałem dwie dobre rzeczy. Biblię i swoją książkę”. Po obejrzeniu „Tylko kochankowie przeżyją” łatwo uwierzyć, że równie arogancka deklaracja mogłaby paść z ust Jima Jarmuscha.

Nowy film reżysera okazuje się niewiele lepszy od narcystycznego „Limits of Control”. „Kochankowie…” powstali jakby w reakcji na fatalne przyjęcie tamtego tytułu. Jarmusch z mieszaniną gniewu i rezygnacji maluje na ekranie portret artystów, którzy chcieliby być więksi niż otaczająca rzeczywistość. Ostentacyjnie manifestowana megalomania opiera się jednak na wątłych podstawach. Zniesmaczeni teraźniejszością bohaterowie oddają się jałowej grze skojarzeń i pustym popisom erudycji. Pomiędzy kolejnymi cytatami z Cervantesa i Szekspira Adam i Ewa usiłują ocieplić swój wizerunek za sprawą nieszczególnie wyrafinowanej ironii. Skutek pozostaje jednak odwrotny od zamierzonego. W swych najgorszych partiach „Kochankowie…” są po prostu niezamierzenie śmieszni.

Trwa ładowanie wpisu

Adam i Ewa nie mają wdzięku i determinacji, która pozwalała polubić równie egocentrycznego Llewyna Davisa ze znakomitego filmu braci Coen. Antypatyczność bohaterów Jarmuscha nie pozwala docenić także siły łączącego ich uczucia. Miłość ufundowana na pogardzie nie ma w sobie oczekiwanej przez reżysera czystości. Kłopot „Kochanków…” objawia się także w nieudanej próbie flirtu z popkulturą. W takich filmach jak „Ghost Dog” czy „Broken Flowers” Jarmusch potrafił twórczo zainspirować się pozornie zużytymi konwencjami filmu gangsterskiego i komedii romantycznej. W „Kochankach…” zadowala się wyłącznie bezproduktywnym przedrzeźnianiem typowych motywów kina wampirycznego. Pocieszające może się wydawać jedynie to, że gderliwy mizantrop wciąż pozostaje znakomitym stylistą. W nowym filmie Jarmuscha pozerska dekadencja pozostaje zaklęta w hipnotyzujących obrazach, a bohaterowie narzekają na swój los w rytmie wydobytych z lamusa szlagierów Wandy Jackson i Charlie Feathers. „Kochankowie…” sprawdzają się jako rozciągnięty do półtorej godziny teledysk. Dla twórcy formatu Jarmuscha podobny komplement jeszcze niedawno brzmiałby jednak pewnie jak najgorsza obelga.

Tylko kochankowie przeżyją | USA 2013 | reżyseria: Jim Jarmusch | dystrybucja: Gutek Film | czas: 122 min | Recenzja: Piotr Czerkawski | Ocena: 2 / 6