„Sędzia” to kino w starym amerykańskim stylu. Zachowawcze, bezpieczne, mimo powagi tematu wręcz familijne

Nie oczekujcie po „Sędzim” emocji w stylu powieści Johna Grishama – choć bohaterowie przez większość czasu nie wychodzą z sali sądowej, to nie werdykt ławy przysięgłych jest w efekcie najważniejszy. Film Davida Dobkina jest tyleż dramatem prawniczym, ile opowieścią o trudnej drodze do odbudowania rodzinnych więzi, w gruncie rzeczy prostą historią, zbudowaną z filmowych i literackich klisz.

„Adwokat w roli głównej“. Przegląd Kina Prawniczego od piątku w Warszawie>>

Robert Downey Jr. gra Hanka Palmera, wziętego adwokata, który nie liczy się z nikim, za to liczy grubą kasę. Dopiero śmierć matki zmusza go do powrotu w rodzinne strony. Z ojcem – granym przez roberta Duvalla – Josephem, miejscowym sędzią, od lat nie utrzymywał kontaktów. I pewnie wszystko zostałoby po staremu, gdyby nie śmiertelny wypadek spowodowany przez starego sędziego. Niesnaski muszą – nie bez wahania – odejść w niepamięć, bo tylko Hank jest w stanie uchronić ojca przed więzieniem. a przy okazji naprawi swoje relacje z braćmi oraz szkolną miłością, a nawet uświadomi sobie, że w życiu są ważniejsze rzeczy niż wygrane procesy i sportowe samochody.

Trwa ładowanie wpisu

„Sędzia” to kino, jakiego nawet Hollywood właściwie już nie robi. Wszystkie role są jasno rozpisane, a cała opowieść zmierza do przewidywalnego finału. Nawet wredna postać – a bohater Duvalla bez wątpienia jest wredny – odkryje w sobie pokłady czułości. amerykańska prowincja na pierwszy rzut oka wygląda jak kraina żłopiących piwo rednecków, ale okaże się wymarzonym miejscem do życia. Wyidealizowana i fałszywa wizja świata przypomina staroświeckie produkcje z lat 50., w których reżyser prowadzi widza za rękę, nie pozostawiając miejsca na domysły, wahania i moralne dylematy. Na szczęście ponad przeciętność wynosi „Sędziego” wyśmienite aktorstwo.

"Bogowie" Palkowskiego wchodzą do kin. Biografia prof. Religi to majstersztyk>>

Klasa Duvalla i Downeya Jr. nikogo zaskoczyć nie może, ten drugi gra tu zresztą kolejną wariację na temat Tony’ego Starka (czyli Iron mana w cywilu): pod maską cynicznego i zblazowanego playboya kryje się szlachetny wrażliwiec. ale „Sędzia” ma też cichych bohaterów drugiego planu: skupionego Billy’ego Boba Thorntona (ten znakomity aktor po sukcesie serialowej wersji „Fargo” znów jest na fali wznoszącej), żywiołową Verę Farmigę i przede wszystkim wyciszonego Vincenta D’Onofrio w roli brata Hanka, któremu wypadek sprzed lat zrujnował sportową karierę. Nie zdziwiłbym się, gdyby „Sędziemu” trafiło się kilka aktorskich nominacji do Oscarów, akademia takie opowieści przecież bardzo lubi.

"La Strada" mistrza Felliniego to kinowe arcydzieło od 50 lat>>

Zdolniejszy od Donkina reżyser byłby pewnie w stanie zamienić wyjściowy materiał w opowieść gorzką, drapieżną, pozbawioną fałszywie brzmiących, ckliwych tonów. I bez tego „Sędzia” zasługuje co prawda na uwagę, ale z pamięci wylatuje równie szybko jak dawne familijne produkcje Hallmarku.

Sędzia | USA 2014 | reżyseria: David Dobkin | dystrybucja: Warner Bros | czas: 141 min | Recenzja: Jakub Demiańczuk | Ocena: 3 / 6