PROZA | W powieści „Felix Austria” Sofija Andruchowycz doskonale oddaje świat z pogranicza prozy Brunona Schulza i Josepha Rotha
Dziennik Gazeta Prawna
Niepotrzebnie i zbyt gorliwie przy każdej okazji przedstawia się w Polsce Sofiję Andruchowycz jako córkę Jurija Andruchowycza i żonę Andrija Bondara. Autorka „Kobiet ich mężczyzn” i „Siomgi” jest pisarką o niezależnej osobowości twórczej, czego dowiodła już na początku swojej kariery. Jej ostatnia powieść „Felix Austria” tylko to potwierdza. Jeśli jest jednak coś, co twórczo łączy Sofiję z jej ojcem, to silne poczucie korzeni i miłość do rodzinnego Iwano-Frankiwska (dawniej: Stanisławowa). Najnowsza powieść Sofiji Andruchowycz jest sentymentalną podróżą do Stanisławowa z czasów Cesarstwa Austro-Węgierskiego. Trafiamy do Galicji z pogranicza prozy Brunona Schulza i Josepha Rotha. Sofija Andruchowycz pokazuje Stanisławów z końca XIX wieku jako miasto wielu kultur, nacji i religii. Bezbłędnie oddaje koloryt ówczesnej Galicji, pozwala czuć smaki, słyszeć uliczny gwar. To świat, w którym konserwatywna mieszczańskość trwa w swych niezachwianych ramach, choć ludzkość niespodziewanie zaczyna ulegać fascynacjom psychoanalizą, mesmeryzmem, spirytyzmem. Stałość, solidność i przewidywalność sygnowane pieczęcią Franciszka Józefa przy jednoczesnej tęsknocie za tajemnicą, mrokiem, mistycyzmem. Wszystko to unosi się w powietrzu.
W Stanisławowie Sofiji Andruchowycz króluje Ernest Thorn, niedościgły mistrz iluzji, którego występy przyciągają tłumy. Wszyscy wychwalają sztuczki Thorna, mało kto zdaje sobie sprawę, że iluzja to treść życia większości mieszkańców miasta. W iluzji żyją dwie bohaterki, Adela i Stefa, młode kobiety, które łączy trudna do zdefiniowania więź. Stefcia jest Ukrainką, Adela – pół-Niemką, pół-Polką. Pierwsza to sierota, druga – córka szanowanego w mieście doktora. Wychowywały się razem od najmłodszych lat, ale ich relacja nie przypomina siostrzeństwa. Adela jest ubóstwianą panią, Stefcia – oddaną służącą.
Wszystko to trudno zrozumieć Petrowi, mężowi Adeli, gdy odkrywa, że wraz z młodą żoną zyskał w posagu służkę, której trudno pozbyć się choćby na moment intymnych uniesień. Związek Adeli i Stefci jest jak toksyczny romans. Kobiety niszczą się nawzajem, a jednocześnie nie potrafią bez siebie żyć. Adela znajduje patologiczną przyjemność w dokuczaniu służącej. Bez litości okazuje swoją wyższość, żąda więcej i więcej, nie okazując wdzięczności. Traktuje Stefcię jak własność, ta zaś znajduje w tym masochistyczne upodobanie. W rzeczywistości obie są sobie potrzebne. Narcystyczna Adela znajduje w służce idealne lustro. Potrzebuje przecież kogoś, w kim będzie wzbudzać bezgraniczny podziw. Bez Stefci Adela jest nikim, zwykłą żoną kamieniarza, którą mimo prób silenia się na wyjątkowość czeka przewidywalny los. A Stefcia? Ona może błyszczeć tylko w blasku pani. W imię ślepej miłości pozwala się poniżać, wyśmiewać i obrażać, ale przecież wie, że jest Adeli niezbędna. To troskliwość Stefci czyni Adelę panią. To pańskość Adeli czyni Stefcię kimś ważnym.
Jest więc w relacji dwóch kobiet sadyzm i masochizm. Jest żałosne wywyższanie się Adeli, jest wiernopoddańczość Stefci, która, przyjmując pozycję ofiary, nie potrafi zdobyć się na odrębność.
Tym, którzy „Felix Austrię” nazywali powieścią historyczną, Sofija Andruchowycz miała odpowiadać żartobliwie, że to „powieść histeryczna”. Jest w tym i głębszy sens. Życie w Galicji z przełomu XIX i XX wieku to rzeczywistość, w której zderzają się ze sobą postawy, światopoglądy i religie. To na pozór skostniały świat, który lada chwila rozsadzi od wewnątrz. Są też w nim kobiety – podobne do tych, które leczył Freud – niebędące w stanie nazwać własnych emocji, tęsknot, pragnień. Adela i Stefcia utwierdzają się w nadanych im rolach, bo same nie potrafią i nie mają możliwości wyrazić siebie w inny sposób. Powieść Sofiji Anruchowycz można również odczytać jako rzecz o relacjach polsko-ukraińskich. Polska i Ukraina w tej interpretacji to dwie smutne panie, które nie chcą przyznać, że są od siebie zależne. Jedna się puszy i sili na wielkopańskość, druga wspaniałomyślnie przymyka oczy na wady pierwszej, by bezrefleksyjnie ją gloryfikować. A przecież świat nie zwraca uwagi na żadną z nich. Jest zbyt zajęty dążeniem do katastrofy.
Felix Austria | Sofija Andruchowycz | przeł. Katarzyna Kotyńska | Czarne