DVD „Anomalisa” to skromne arcydzieło, które wręcz zmusza, by do niego regularnie powracać
Dziennik Gazeta Prawna
Nigdy nie należałem do wyznawców Charliego Kaufmana. Więcej – uważałem go za zręcznego hochsztaplera, który podsuwa spragnionej wysokiego kina publiczności dokładnie to, co ta chce zobaczyć. W scenariuszach „Być jak John Malkovich”, „Adaptacji” i „Zakochanego bez pamięci” łączył absurd z groteską i surrealizmem, ale trudno mi było odnaleźć w tym coś więcej ponad wysiloną sprawność. Kaufman przypominał akrobatę, który gotów jest wykonać najbardziej wymyślne ewolucje, a my patrzymy na to, jak gdyby był robotem. Najlepszym dotychczas sygnowanym przez Kaufmana filmem była wyreżyserowana przez niego „Synekdocha, Nowy Jork” – paradoksalnie najbardziej wyciszona, najbardziej serio, no i z wybitną rolą nieodżałowanego Philipa Seymoura Hoffmana.
„Anomalisa” nie przypomina jednak niczego, co wcześniej wyszło spod ręki scenarzysty z Pasadeny. Kaufman napisał ją sam, ale zrealizował wspólnie z Dukiem Johnsonem, wcześniej pracującym głównie w telewizji. Można się domyślać, że do Johnsona właśnie należała odpowiedzialność za techniczną stronę filmu, ale jego formę wymyślili obaj. Jest to najbardziej unikalna animacja, jaką wydało światowe kino w ostatnich latach. Animacja tak misterna, że po niedługim czasie wręcz niedostrzegalna. Taka, co nie boi się nagości bohaterów i sceny erotycznej między nimi.
Michael Stone przyjeżdża do Cincinnati, gdzie podczas konferencji ma wygłosić odczyt na temat technik obsługi klienta, aby zwiększyć wydajność pracy. W taksówce słucha od kierowcy o zaletach tamtejszego zoo i wyjątkowym smaku chili. W ogromnym luksusowym hotelu bierze cichy pokój, zamawia kolację i dzwoni do dawnej miłości z tego miasta. Nie wie, dlaczego ją porzucił. Spotkanie kończy się fiaskiem. Inaczej przypadkowa randka i noc z Lisą, w której dostrzega niemożliwą u innych szczerość i naturalność. Poranek jednak przynosi lodowate otrzeźwienie. Lisa – Anomalisa z blizną nad okiem, staje się jedną z wielu innych.
Mówiącego głosem Davida Thewlisa Stone’a niełatwo polubić. Sam ze sobą się męczy, nie dopuszcza do siebie ludzi, niedostrzegalnie ich rani. Świat, który bije przed nim pokłony, w istocie staje się dlań wielką pułapką. Niczym gigantyczny hotel Fregoli z labiryntem pokoi, podziemi i niekończących się korytarzy jest jak Zamek z powieści Kafki, jak on przeistoczy się w synonim opresji. Tyle że źródłem bólu dla Stone’a jest sam Stone. Skazany na samotność w świecie wystudzonych barw i niemalże pozbawionym emocji. Dlatego po jego twarzy spłynie łza, gdy usłyszy, jak Lisa łamiącym się głosem Jennifer Jason Leigh zaśpiewa stary przebój Cyndi Lauper „Girls Just Want to Have Fun”. Warto na DVD włączyć wersję z napisami, bo Thewlis, Leigh i Tom Noonan jako wszyscy inni (dosłownie) tworzą wspaniałe kreacje.

Trwa ładowanie wpisu

Scena z piosenką Lauper dławi gardło, chociaż „Anomalisa” nie zabiega o nasze wzruszenie. Mimo to je wywołuje i jest prawdziwym objawieniem. Dziełem całkowicie osobnym, nie do powtórzenia.
Anomalisa | reżyseria: Charlie Kaufman, Duke Johnson | dystrybucja: Imperial-Cinepix