Powstały pięć lat temu trójmiejski zespół The Shipyard wydał właśnie swoją kolejną płytę.
CD Muzycy, którzy wcześniej nabrali doświadczenia w kilku innych składach, wypuścili „Niebieską linię”. W informacjach prasowych można przeczytać, że kwartet najlepiej sprawdza się tu w polskich utworach. Po kilkukrotnym przesłuchaniu mam wrażenie, że jest odwrotnie. Na „Niebieskiej linii” najbardziej wciągają cztery numery, w których Rafał Jurewicz śpiewa po angielsku. Nie mogę się przekonać do jego wokalu z polską liryką, ale też muzycznie ciekawsze są anglojęzyczne kompozycje. Może poza tytułowym, finałowym kawałkiem, który trwa ponad osiem minut. To znakomity, mroczny finał z małymi elementami niemal jazzowymi (gra w nim doskonały pianista Sławek Jaskułke) oraz psychodelicznymi. Wcześniej uwagę zwraca cover „Nightcall” Kavinsky’ego (znany z filmu „Drive”), balladowe „We Are at Sea” z akustyczną gitarą, melodyjne „Love or Hate” i szybkie postpunkowe „I Got That Feeling”. Zobaczcie ich na żywo, na scenie jeszcze zyskują.
The Shipyard | Niebieska linia | 2.47 Records/Warner