Nowotwór jest trudnym tematem, ale moim zdaniem należy go przedstawić takim, jakim on jest, łącznie z wszelkimi konsekwencjami choroby – mówi Stephanie Göde, ostatnia finalistka konkursu ProArte
Kadr z filmu „Co to jest rak” Stephanie Göde / Dziennik Gazeta Prawna
Dziennik Gazeta Prawna
Dziennik Gazeta Prawna
Dziennik Gazeta Prawna
Dziennik Gazeta Prawna
Dziennik Gazeta Prawna
Dziennik Gazeta Prawna
Dziennik Gazeta Prawna
Dziennik Gazeta Prawna
Dziennik Gazeta Prawna
Ostatnia z prac zakwalifikowanych do finału naszego konkursu to film animowany, który wyjaśnia dzieciom, czym jest choroba nowotworowa. Jego narracja i forma zostały całkowicie skrojone pod małego odbiorcę – często przestraszonego tym, czego nie zna i nie rozumie. To z myślą o jego wrażliwości i ciekawości Stephanie Göde przygotowała ośmiominutową etiudę w technice kolażu, łącząc fotografię z rysunkiem. „Co to jest rak” opowiada historię dziewczynki zaniepokojonej tym, co przytrafiło się jej koledze ze szkoły, który zachorował na raka. Animacja łączy estetykę kreskówki, dramaturgię filmu przygodowego oraz przejrzystość prezentacji multimedialnej. Nie moralizuje ani nie uspokaja – po prostu tłumaczy, czym jest rak, w sposób najbardziej dla dzieci dogodny, czyli obrazami. W wywiadzie Stephanie Göde opowiada nam o założeniach i pracy nad swoim projektem.
W jaki sposób uniknąć infantylności w mówieniu o trudnych i bolesnych sprawach, takich jak choroba nowotworowa?
Najważniejsze moim zdaniem to sprawić, aby dzieci nie bały się nieznanego. Film porusza temat obaw dziecka, które nierzadko są nadmierne i wynikają z niewiedzy. To wymaga wyjaśnienia. Oczywiście nowotwór jest trudnym tematem, ale moim zdaniem należy go przedstawić takim, jakim on jest, łącznie z wszelkimi konsekwencjami choroby. Dzieciom trzeba mówić prawdę, ale w sposób dla nich zrozumiały. Dlatego z jednej strony starałam się wczuć w sytuację dziecka i zrozumieć jego sposób pojmowania świata, ale z drugiej strony ważne było dla mnie, aby rzeczy nazywać po imieniu. Z moich obserwacji wynika, że już dzieci we wczesnym wieku szkolnym dobrze radzą sobie z wieloma trudnymi tematami. Ważne jednak, aby na ich pytania odpowiadać szczerze.
Jak powstawał scenariusz tej animacji? Miałaś jakieś inspiracje?
Miałam pewne przykłady, m.in. filmy instruktażowe niemieckich animatorów ze studia Kurzgesagt czy też stare programy dla dzieci „Die Sendung mit der Maus”. Produkcje te pokazały mi, jak różnorodne są sposoby przedstawiania tematów najmłodszym odbiorcom. Jednak po obejrzeniu krótkometrażowych filmów Jana Lenicy (w szczególności „Labirynt”), które polecił mi mój promotor, profesor Lex Drewinski, taka forma animacji wydała mi się najbardziej odpowiednia. Sam scenariusz powstał częściowo w oparciu o moje własne doświadczenia. Kilka lat temu na raka zachorowała moja mama i dlatego wiedziałam, że chcę się zmierzyć z tym tematem.
Czy miałaś okazję się przekonać, jak na twoją pracę reagują najmłodsi widzowie?
Nie miałam niestety jeszcze okazji, aby pokazać film np. w szkole czy w ogóle większej grupie dzieci naraz. Jednak te dzieci, które go oglądały (m.in. moi lektorzy), uznały go za ciekawy i zrozumiały. W najbliższej przyszłości chciałabym wyświetlić swój film na oddziałach onkologicznych szpitali.
Na koniec powiedzmy jeszcze dwa słowa o estetyce. Jej wybór był w miarę przypadkowy i intuicyjny, czy może chciałaś, aby spełniała konkretne funkcje, a jeśli tak, to jakie?
Przede wszystkim chciałam, aby film nie tracił napięcia. Ma on oddziaływać na widza ilustracyjnie, ale też być trochę żartobliwy. Stąd połączenie fotografii, grafiki oraz ilustracji wydało mi się najbardziej odpowiednie. Uznałam, że aby uzyskać odpowiedni efekt, należy zastosować szeroką paletę obrazów. Dzieci powinny móc sobie przypomnieć na końcu poszczególne momenty z filmu. Wydaje mi się, że wybrana estetyka umożliwia im to w najbardziej przystępny sposób.
Sylwetki i prezentacje wszystkich finalistów konkursu Pro Arte znajdą państwo także na stronie Kultura.dziennik.pl/ProArte
ORGANIZATOR:
PARTNERZY MERYTORYCZNI:
PATRONI MEDIALNI: