Sceneria jest romantyczna, a opowieść – jak przystało na XIX-wieczny romans – pełna uniesień, nagłych zwrotów akcji i zaskakujących relacji między bohaterami.

Trwa ładowanie wpisu

Powieść Thomasa Hardy’ego „Z dala od zgiełku” po raz pierwszy ukazała się w 1874 roku, a jej zrealizowana przez Thomasa Vinterberga ekranizacja szanuje stary sposób opowiadania, choć jednocześnie jest bardzo współczesna. Uderzają w tym filmie wnikliwość w przedstawianiu emocji, empatia reżysera, jego wrażliwość i czułość, kiedy portretuje postaci z wielkiej powieści. Sceneria jest romantyczna, a opowieść – jak przystało na XIX-wieczny romans – pełna uniesień, nagłych zwrotów akcji i zaskakujących relacji między bohaterami.
Mamy tu prostego, szczerego i silnego rolnika Gabriela Oaka, granego wspaniale przez Matthiasa Schoenaertsa („Chciałem, żeby był współczesnym dżentelmenem” – mówił mi aktor. „Honorowym, wiernym, wyżej ceniącym zasady niż wizerunek”). Obok niego zamożny, stateczny, dobrotliwy stary kawaler William Boldwood (Michael Sheen). I ten trzeci – synonim młodości, sensualności, nieprzewidywalności i skrywanego bólu – sierżant Francis Troy (każdą z jego cech Tom Sturridge przerysowuje i nie staje się przy tym groteskowy; wciąż uwodzi). Pomiędzy tą trójką rozdarta jest Bathsheba Everdene – odważna, pełna wiary we własną przyszłość atrakcyjna panna, właścicielka posiadłości z wartościowym kawałkiem ziemi, zarządzająca gospodarstwem i samotna. W XIX wieku wszystkie te cechy sprawiają, że uznawana jest w okolicy za oryginał. Piękna, a nie wychodzi za mąż szybko i rozsądnie. Bogata, a nie zależy jej na wygodnych rozwiązaniach. Kobieta, a nie powierza najbardziej odpowiedzialnych prac mężczyznom. Nieprzypadkowo nazwisko Katniss z „Igrzysk śmierci” brzmi niemal identycznie (Everdeen) – to współczesna wersja tego archetypu: kobiety działającej wbrew stereotypom, walczącej, na zewnątrz niezłomnej, a wewnątrz – kruchej. U Vinterberga to Carey Mulligan. „Nie wyobrażam sobie, kto mógłby ją zastąpić, gdyby nie przyjęła propozycji” – mówił reżyser. I rzeczywiście, trudno dziś sobie wyobrazić inną Bathshebę.
Julie Christie w realizacji „Z dala od zgiełku” Johna Schlesingera z 1967 roku była mniej rozsądna, bardziej porywcza, być może też szybciej uwodziła swoją dziewczęcością. Ale Mulligan daje swojej postaci więcej: gra nie tylko niedojrzałą kobietę, która nie potrafi wybrać. Jej Bathsheba to każdy z nas, zaskakiwany przez to, jak bardzo mogą zmieniać życie drobne decyzje i krótkie rozmowy. To zresztą temat znany Vinterbergowi – pod tym względem „Z dala od zgiełku” jest bardzo blisko „Polowania” i „Festen”. Możemy też po raz kolejny podziwiać wielki talent stałej współpracowniczki reżysera, autorki zdjęć Charlotte Bruus Christensen. I ona pokazuje to, co dawne i nowe jednocześnie – niezmiennie piękne angielskie pejzaże.
Z dala od zgiełku | Wielka Brytania, USA 2015 | reżyseria: Thomas Vinterberg | dystrybucja: Imperial-Cinepix | czas: 119 min