Nagrodę Literacką Nike otrzymał w tym roku Zbigniew Rokita za książkę "Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku" - ogłoszono podczas niedzielnej gali w Bibliotece Uniwersyteckiej w Warszawie. Marzy mi się, by głos Ślązaków i Ślązaczek, ale też innych mniejszości, był bardziej słyszany - mówił laureat.

"Kajś" to reportaż o Śląsku - próba zrozumienia tożsamości Ślązaków m.in. poprzez wielowątkowe przyjrzenie się własnej historii rodzinnej. "Być może jest w tym część jakiejś prawdy, że część czytelników i czytelniczek w tych naszych śląskich dylematach, a przynajmniej moich, odnalazło odrobinkę swoich, i być może jest tam jakiś walor uniwersalności" - powiedział Rokita, który poza główną nagrodą otrzymał także Nagrodę Nike Czytelników.

"Tak mi się jakoś marzy, żeby ten głos Ślązaków i Ślązaczek, ale też innych rozmaitych mniejszości, był po prostu bardziej słyszany, bo pewnie wtedy wszystkim nam się tutaj będzie żyło troszkę lepiej" - podkreślił laureat, dziękując także po śląsku m.in. za inspiracje, które otrzymał.

W laudacji przewodnicząca jury Inga Iwasiów przywołała m.in. słowa zasiadającego w komisji konkursowej krytyka literackiego Tadeusza Nyczka, który zwrócił uwagę, że "Kajś" dotyczy sprawy fundamentalnej - "dla naszej dawnej i obecnej historii, o której wiedza powinna być powszechna, jak los polskich Kresów od Wilna po Drohobycz", bo "odkrywa ponurą, fascynującą Atlantydę, żywcem zatopioną w środku Europy".

"Te argumenty wydają mi się nadzwyczaj trafne - z jednej strony bowiem domagamy się prawdy historycznej, z drugiej zagłuszamy te jej pasma, które nie pasują do ogólnej, oficjalnej opowieści. Choć Polska powojenna w różnych odsłonach ideologicznych chętnie szczyci się czarnym złotem, to miejsca, gdzie je wydobywa, zamknięte są w szczelnym kokonie uproszczonych mitów. Zbigniew Rokita wykonuje odkrywkę tego terytorium" - podkreśliła przewodnicząca jury.

"Przeprowadza czytelnika przez tunele, przypomina słowa i epizody, rekonstruuje wielorakie sposoby zapominania, odsuwania zdarzeń sięgających początków XIX wieku, zamykania Śląska w polskości lub niemieckości, byle daleko od jakiejkolwiek odrębności czy autonomii" - dodała Iwasiów.

W przedmowie do "Kajś" (wyd. Czarne, 2020) autor napisał, że przez większość życia uważał Ślązaków za "jaskiniowców z kilofem i roladą".

"Swoją śląskość wypierałem. W podstawówce pani Chmiel grała nam na akordeonie Rotę, a ja nie miałem pojęcia, że ów plujący w twarz Niemiec z pieśni był moim przodkiem. O swoich korzeniach wiedziałem mało. Nie wierzyłem, że na Śląsku przed wojną odbyła się jakakolwiek historia. Moi antenaci byli jakby z innej planety, nosili jakieś niemożliwe imiona: Urban, Reinhold, Lieselotte. Później była ta nazistowska burdelmama, major z Kaukazu, pradziadek na +delegacjach+ w Polsce we wrześniu 1939, nagrobek z zeskrobanym nazwiskiem przy kompoście. Coś pękało. Pojąłem, że za płotem wydarzyła się alternatywna historia, dzieje odwrócone na lewą stronę. Postanowiłem pokręcić się po okolicy, spróbować złożyć to w całość" - napisał Zbigniew Rokita.

"I czego tam nie znalazłem: blisko milion ludzi deklarujących +nieistniejącą+ narodowość, katastrofę ekologiczną nieznanych rozmiarów, opowieści o polskiej kolonii, o separatyzmach, i ludzi kibicujących nie tej reprezentacji co trzeba. Oto nasza silezjogonia" - dodał.

Podczas niedzielnej gali ogłoszono także wyniki plebiscytu czytelników, którzy wskazali najlepszą książkę spośród nagrodzonych na wszystkich 25 edycjach Nagrody Nike - wyróżnienie to otrzymała książka "Nie ma" Mariusza Szczygła (laureat w 2019 r.)

Tegoroczny finał konkursu zdominowały reportaże – wśród siedmiu nominowanych książek były ich aż cztery. Poza "Kajś" były to: "Fuerte" Kaspra Bajona, "Lajla znaczy noc" Aleksandry Lipczak oraz "Najlepsze miasto świata. Warszawa w odbudowie 1944-1949" Grzegorza Piątka. Nominowana była też powieść o winiarstwie - "Zaświaty" Krzysztofa Fedorowicza, opowieść biograficzna - "Panny z +Wesela+. Siostry Mikołajczykówny i ich świat" Moniki Śliwińskiej oraz tomik wierszy Jacka Podsiadły "Podwójne wahadło".

Podczas gali wszyscy finaliści otrzymali pamiątkowe statuetki. Odbierając je, wielu z nich zwracało uwagę na sytuację uchodźców - mężczyzn, kobiet i dzieci, którzy w ostatnim czasie przekraczają granicę z Białorusią w drodze do Polski - i podkreślali potrzebę niesienia im pomocy. Również publiczność w uniwersyteckiej bibliotece zwracała na ten problem uwagę, trzymając białe kartki z pytaniem: "Gdzie są dzieci?".

W tym roku w jury pod przewodnictwem Ingi Iwasiów zasiadali publicyści, literaturoznawcy, kulturoznawczynie, a także badacze historii: Teresa Bogucka, Przemysław Czapliński, Maryla Hopfinger, Dariusz Kosiński, Iwona Kurz, Tadeusz Nyczek, Magdalena Piekara i Szymon Rudnicki.

Nagroda Literacka Nike przyznawana jest od 1997 r. za najlepszą książkę roku poprzedniego. W konkursie mogą brać udział tytuły reprezentujące wszystkie gatunki literackie, także dzieła humanistyczne "o wybitnych wartościach literackich". Nike nie można przyznać pośmiertnie, nie można jej podzielić ani nie przyznać. Jury wiosną przedstawia długą listę nominowanych, czyli 20 książek. Na przełomie lata i jesieni ujawnia finałową siódemkę.

Fundatorami nagrody - w tym roku, tak jak w poprzednim, poza statuetką jest to 100 tys. zł - są "Gazeta Wyborcza" i Fundacja Agory. W poprzednich latach laureatami Nike byli m.in. Wiesław Myśliwski, Czesław Miłosz, Stanisław Barańczak, Tadeusz Różewicz, Andrzej Stasiuk, Dorota Masłowska, Olga Tokarczuk, Marek Bieńczyk, Cezary Łazarewicz, Mariusz Szczygieł. W ubiegłym roku Nike zdobył Radek Rak za "Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli".