Jesteśmy od lat w sytuacji upośledzonej. Ludzie kultury sami finansują to, że społeczeństwo może mieć kontakt z kulturą w internecie - powiedział w czwartek muzyk, kompozytor Jerzy Kornowicz. Ustawa o uprawnieniach artysty zawodowego jest narzędziem wyrównania naszego poziomu życia kulturowego - wskazał.

W czwartek w warszawskim Kinie Kultura odbyła się konferencja prasowa pt. "Ustawa dla artystów, artyści o ustawie". Tematem konferencji jest skierowany w środę przez Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu projekt ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego do konsultacji międzyresortowych i publicznych.

W zamierzeniu projektodawców ustawy koszty tworzonego systemu nie obciążą podatnika (nie będą co do zasady finansowane z budżetu państwa). Pokryte zostaną w pierwszej kolejności z części wpływów z tzw. opłaty reprograficznej i opłaty od czystych nośników pobieranej od większej liczby urządzeń niż obecnie m.in. komputerów, tabletów, pamięci elektronicznych oraz dysków twardych.

Kornowicz wskazał, że "mówimy w gruncie rzeczy o zrównaniu szans dostępu i kreatywności polskich środowisk twórczych wobec tego co mają już za granicą. My jesteśmy od lat w sytuacji upośledzonej".

"Tak naprawdę ludzie kultury sami finansują to, że społeczeństwo może oglądać, może mieć kontakt z kulturą w internecie" - podkreślił.

Jak mówił, "tak długo, jak to dotyczy tylko nas zaciskamy zęby, ale w sytuacji, kiedy chodzi o jakość życia społecznego, kiedy chodzi o tak dumnie i empatycznie wymienianą polskość, narodowość, a tu rzeczywiście o to chodzi, nie demagogicznie i nie tylko chciałoby się powiedzieć - publicystycznie, nie tylko emfatycznie, ale chodzi rzeczywiście o to, jak funkcjonujemy jako naród".

Wskazał, że "ta monumentalna, w gruncie rzeczy, ustawa, dotycząca czegoś, czego wielu z nas nie rozumie, jest pewnym narzędziem wyrównania naszych możliwości kreatywnych, naszego poziomu życia kulturowego i cywilizacyjnego".

Ocenił, że jest to "istotna sprawa po latach bezruchu". "Mamy szansę na nową jakość. Otwieramy kolejny etap rozmów i mamy nadzieję na otwartość wszystkich stron. Apelujemy do tych, którzy przez lata pracowali nad tym, aby nic się nie zmieniło, czyli do producentów i sprzedawców sprzętu elektronicznego, o to aby zamiast nieustannej kampanii zniesławień (...), aby zaprzestać tego rodzaju obrzydliwości i zacząć budować naszą przyszłość limitując swoje oczekiwania finansowe, nie bardziej, niż to jest limitowane w wielu krajach Europy, gdzie smartfony nie są droższe, a bywają tańsze, niż w Polsce".