Śpiewająca modelka to od lat nic zaskakującego. Nie każdej jednak udaje się to robić z tak dobrym skutkiem jak Carli Bruni.

Aktorzy piszą książki, zakładają zespoły, muzycy występują w filmach, malują obrazy. Dlaczego więc modelki nie powinny nagrywać płyt? Skoro dzisiaj każdy może wszystko, to śpiewające gwiazdy wybiegów nie powinny dziwić. A jeżeli komuś jeszcze wydaje się to zaskakujące, to niech prześledzi kariery Twiggy, Marilyn Monroe, Milli Jovovich, Emmanuelle Seigner, Kate Moss czy Agnieszki Maciąg i Magdaleny Mielcarz. Wszystkie te gwiazdy wybiegów z różnych dekad, światowe i nasze polskie, decydowały się śpiewać dopiero po tym, jak zrobiły karierę modelek. Dla niektórych pozowanie było tylko trampoliną, i to niekoniecznie do muzyki, także do aktorstwa (Monroe). Dla innych zupełnie nieudaną i niepotrzebną przygodą. Tu brylują polskie modelki. Z kolei krążki żony Polańskiego Emmanuelle Seigner czy byłej partnerki Johnny’ego Deppa Vanessy Paradis to już przykłady przyzwoitych muzycznych wycieczek. Kate Moss z kolei to rodzaj supermodelki, która własnej płyty nie nagrała, ale za to gościnnie występowała z przeróżnymi muzykami, i to w różnej roli. Od wokali (Primal Scream i Babyshambles) przez tamburyn (Oasis) po okładki (Bryan Ferry) i teledyski (Elton John, Marianne Faithfull). Inna gwiazda wybiegów, Serbka z pochodzenia Milla Jovovich, swój pierwszy album „The Divine Comedy” wydała w 1994 r., czyli trzy lata przed tym, jak objawiła się jako Leeloo w „Piątym elemencie” Luca Bessona. Później współpracowała muzycznie m.in. z Maynardem Jamesem Keenanem z Tool oraz z The Crystal Method.

Do tych modelek, którym udało się pozytywnie zaistnieć w muzycznym świecie, należy również urodzona w Turynie, a od lat mieszkająca we Francji Carla Bruni. Właśnie ukazała się jej czwarta płyta „Little French Songs”. Jeszcze nie zdążyła na dobre ułożyć się na sklepowych półkach, a już wywołała kontrowersje. Chodzi o utwór „Pingwin”, w którym słowa pozwalają wnioskować, że według Bruni obecny prezydent Francji Francois Hollande, rywal jej męża Nicolasa Sarkozy’ego, jest gburem, z którym nie chce mieć nic do czynienia. Z kolei w singlowym „Chez Keith et Anita” opowiada o burzliwym romansie gitarzysty Rolling Stones Keitha Richardsa z Anitą Pallenberg, co jest tak naprawdę ewidentnym powrotem Bruni do jej związku z liderem Stonesów. Pomijając te tekstowe dywagacje, trzeba przyznać, że krążek „Little French Songs” to zbiór przyzwoitych melancholijnych piosenek. Balladek – głównie przy akompaniamencie gitary akustycznej, czasami ze skrzypkami w tle. Nie ma co udawać, że Bruni wielką wokalistką nie jest, ale swoim delikatnym głosem potrafi zauroczyć. Sama Carla przyznaje, że nie mogła się już doczekać swojej nowej płyty. W jej przypadku ich nagrywanie wcale nie wydaje się wybrykiem gwiazdy wybiegów. Tak naprawdę bowiem kariera Bruni jako wokalistki nie powinna dziwić. Jest córką kompozytora Alberta Bruniego Tedeschiego i pianistki Marisy Borini.

Od młodych lat, jako modelka, obracała się w wyjątkowym muzycznym towarzystwie. Spotykała się m.in. z Erikiem Claptonem i Mickiem Jaggerem. Pierwszą płytę podpisaną swoim imieniem i nazwiskiem wydała w 2003 r. „Quelqu’un m’a dit” znalazła się na szczytach sprzedaży w kilku krajach, oczywiście najdłużej gościła we Francji. Na drugim krążku „No Promises” zaśpiewała teksty m.in. Williama Yeatsa i Emily Dickinson. Na następnym albumie „Comme si de rien n’était” skręciła w stronę spokojnego country. Zaczęła też śpiewać dla innych i z innymi. Nagrała piosenkę z Harrym Connickiem Jr., a na trzypłytowym tribute albumie dla Dawida Bowiego „We Were so Turned on” zaśpiewała jego kompozycję „Absolute Beginners”. Ciekawe, że wydając swoją najnowszą płytę, Bruni powróciła też do pracy modelki. Została bowiem twarzą Bulgari. Swoją drogą za jej zdjęcia dla tej marki odpowiada Terry Richardson, który słynie ze znakomitych sesji muzycznych gwiazd, chociażby Lady Gagi, Rihanny czy Jareda Leto z zespołu 30 Seconds To Mars. To też pokazuje, jak Carla Bruni świadomie kieruje swoją karierą. Wie, że praca modelki da jej dodatkowy rozgłos przy promocji płyty. Sprytnie też nie wydała albumu, kiedy jeszcze jej mąż był prezydentem Francji. Wie, że teraz, kiedy Sarkozy usunął się krok w tył, na nią nadszedł czas i go dobrze wykorzystuje.

Trwa ładowanie wpisu

Carla Bruni | Little French Songs | Universal Music | Recenzja: Wojciech Przylipiak | Ocena: 4 / 6