Znany niemiecki prawnik Ferdinand von Schirach zasłynął świetnymi opowiadaniami kryminalnymi wydanymi u nas w tomach „Wina” i „Przestępstwo” – w oszczędnej formie rozważał w nich kwestie motywu, winy, racjonalności wymiaru sprawiedliwości. Niewielka rozmiarami powieść „Sprawa Colliniego” także zawiera w sobie wszystkie cechy stylu von Schiracha: ascetyczną formę, filozoficzną głębię, zagadkę, która tkwi zarówno w samej zbrodni, jak i w systemie, który ma ją osądzić.

Oto bowiem w berlińskim hotelu Adlon włoski robotnik okrutnie zabija bogatego niemieckiego przemysłowca – pozornie to morderstwo jest całkowicie irracjonalne. Młody adwokat podejmuje się obrony z urzędu odmawiającego jakichkolwiek wyjaśnień Włocha i szybko ze zgrozą stwierdza, że ofiarą był bliski człowiek, dziadek jego najbliższego przyjaciela z dzieciństwa.

Co gorsza, okazuje się, że proces będzie wymagał sięgnięcia głęboko w przeszłość, do czasów, gdy dziadek przyjaciela nosił elegancki mundur SS. Von Schirach posługuje się słowem z zimną precyzją chirurga, ale ta literacka wyprawa musiała go sporo kosztować – ostatecznie sam jest wnukiem Baldura von Schiracha, przywódcy Hitlerjugend, skazanego przez Trybunał w Norymberdze na 20 lat więzienia. „Sprawę Colliniego”należy więc czytać również jako osobistą próbę zmierzenia się z ciężarem pamięci i odpowiedzialności. Ujmę rzecz następująco: jeśli talent prawniczy von Schiracha dorównuje jego umiejętnościom pisarskim, to należałoby się go właściwie trochę bać.

Sprawa Colliniego | Ferdinand von Schirach | przeł.Anna Kierejewska | W.A.B.2013 | Recenzja: Piotr Kofta | Ocena: 5 / 6