W pierwszym lockdownie imprezy kulturalne przesuwano na jesień. Teraz nie ma na kiedy.
DGP
‒ Rozumiem sytuację: przy 20 tys. zakażeń dziennie i braku szczepionki państwo nie miało wyjścia, musiało wprowadzić ograniczenia – mówi Paweł Kopala, szef agencji artystycznej Copa.pl, która organizuje festiwale, trasy koncertowe, spektakle teatralne, imprezy plenerowe, premiery teatralne i wydawnicze. ‒ Żeby przetrwać, nasza branża potrzebuje jednak wsparcia finansowego. Inaczej powrót do grania będzie trudny, a dla wielu niemożliwy – stwierdza.
Jego firma jest jednym z głównych beneficjentów Funduszu Wsparcia Kultury – ma dostać 2 mln zł. To największa kwota dotacji dla firm prywatnych. W sumie Ministerstwo Kultury przeznaczyło na FWK 400 mln zł. Te pieniądze mają zrekompensować przychody utracone od 12 marca do 31 grudnia br. Po ogłoszeniu listy beneficjentów rozpętała się jednak burza krytyki.
Kontrowersje wzbudzili niektórzy beneficjenci i wysokość dotacji. Jednak w ścisłej czołówce są wyłącznie instytucje kultury. Po 4 mln zł przyznano teatrom muzycznym: w Gdyni i warszawskiej Romie. Kwota dla stołecznego Teatru Kwadrat to 3,6 mln zł, do tego Fundacja TKwadrat dostanie 300 tys. zł. Na liście najliczniejsi są zaś ci, którym przyznano od 10 tys. do 100 tys. zł. Jest ich nieco ponad tysiąc. Niemal 760 podmiotów znalazło się w przedziale 100 tys. – 1 mln zł. Takich, którym przyznano więcej niż milion, jest 60. Wśród 20 największych beneficjentów, dla których dostępne są odpowiednie dane, niemal połowie przyznano dotację w wysokości odpowiadającej ubiegłorocznym wydatkom na wynagrodzenia ‒ bez składek na ubezpieczenia społeczne i bez wypłat na podstawie umów cywilno-prawnych.
Nasi rozmówcy podkreślają, że pensje to dziś najpilniejsze wydatki. ‒ Zakładam, że gdy szczepionka wejdzie na rynek i sytuacja się poprawi, będziemy mogli wznowić działalność przy 50-proc. wypełnieniu sal. Taki scenariusz jest realny jedynie, gdy otrzymamy środki z FWK. Wtedy pracownicy i współpracownicy zarobią tyle, ile dostaliby, gdyby nie było ograniczeń wynikających z pandemii – mówi Paweł Kopala.
‒ Na październik, listopad i grudzień mieliśmy zaplanowanych 150 imprez. W październiku udało nam się jeszcze zrealizować kilkanaście, czyli część imprez przełożonych z marca, kwietnia – gdy planowaliśmy po średnio 30 miesięcznie, więc większość przepadła – wylicza Kopala. ‒ Podczas wiosennego lockdownu wszystko przekładaliśmy na jesień. Z kolei po ponownym zamknięciu jesienne imprezy, których miało być 150, przesuwaliśmy początkowo na I kw. 2021 r. Ale już widać, że to nie jest żadne rozwiązanie. Bo żeby mogły się odbyć, to już powinna być prowadzona sprzedaż biletów i promocja, a o tym możemy na razie zapomnieć – stwierdza.
Jego firma ma ośmiu pracowników etatowych i – co jest typowe dla branży ‒ współpracuje z kilkudziesięcioma freelancerami. ‒ Najbardziej ucierpieli ci ostatni. Przy jednej imprezie pracuje średnio 20‒30 osób: zespół, obsługa techniczna, pracownicy teatru lub filharmonii, kierowcy, realizatorzy akustyczni i oświetleniowi, często też ochrona, promocja, firmy cateringowe i hotele – wylicza.
Jak długo firma i cała branża może przetrwać bez wsparcia i imprez?
‒ Ciężko powiedzieć. Nie wiemy, kiedy będziemy mogli grać i w jakiej skali – odpowiada Kopala. ‒ Dumny jestem z branży, że po pierwszym lockdownie potrafiła się tak dobrze dopasować do grania na 50 proc. Wynajmujący sale, artyści, technicy, nawet hotele ‒ wszyscy schodzili wtedy z ceny, żeby organizacja imprezy w takich warunkach była możliwa. Widzowie cieszyli się, że przełożone koncerty jednak się odbywają, że ktoś o nich pamiętał, zadbał o ich bezpieczeństwo, rozsadzając na sali. I choć część rezygnowała z obawy przed zakażeniem lub z innych powodów, to po tych, którzy przychodzili na imprezy latem i we wrześniu, widać było, że tęsknili. To było budujące – podkreśla. ‒ W przyszłym roku powrót do grania byłby dobrym sygnałem dla wszystkich, że sytuacja się poprawia. Ale do tego potrzebne są pieniądze z FWK. Inaczej połowa agencji będzie musiała szukać innego sposobu zarobkowania. Myślę, że powrót to będzie realnie może jesień 2021 r. Bez wsparcia tyle nie przetrwam, musiałbym się przebranżowić – mówi.
Teatrowi Kwadrat to nie grozi, ale też poprosił o pomoc. ‒ Tu chodzi o ratowanie pracowników, a nie instytucji. Nasz teatr jest organizowany przez miasto, więc jakoś przetrwa. Natomiast jeśli nie dostaniemy tych pieniędzy z funduszu, to nie trafią one do 120 osób. Ja już nie mam na wypłaty – podkreśla dyrektor Andrzej Nejman.
Gdy Kwadrat gra, wynagrodzenia pochłaniają ok. 800 tys. zł miesięcznie, gdy jest zamknięty ‒ jakieś 400 tys. ‒ Jeśli jutro Rada Warszawy zatwierdzi przesunięcie środków w budżecie miasta, nasza łączna dotacja podmiotowa na ten rok zwiększy się z 2,5 mln zł do 5,2 mln zł. Dodatkowe pieniądze pokryją pensje za listopad i częściowo grudzień. Przy czym dla pracowników etatowych są to kwoty postojowe: aktorzy otrzymują ok. 40 proc. zwykłego wynagrodzenia, a pracownicy techniczni jakieś 60‒70 proc. Natomiast osoby, z którymi mamy zawarte umowy cywilnoprawne, nie dostają nic, bo nie mamy jak im płacić, gdy teatr nie może działać – wylicza dyrektor. Ta ostatnia grupa to m.in. bileterki, kasjerki, szatniarki, fryzjerzy, a także ok. 30 współpracujących z teatrem aktorów (zespół etatowy liczy 20 aktorów). W ubiegłym roku z biletów pochodziło ponad 10 mln z 13 mln zł przychodów. Kwadrat zagrał wtedy 540 przedstawień – u siebie, na dwóch scenach i na wyjeździe.
W bieżącym roku wpływy z biletów są czterokrotnie mniejsze niż w ubiegłym. ‒ Jesteśmy zadłużeni, musiałem wziąć kredyt na wypłatę wynagrodzeń. Pieniądze z FWK pozwoliłyby to spłacić i przetrwać do końca roku. Ludzie wiedzą, że część środków, które dostaną, będą musieli oszczędzić, bo zima może być trudna. Myślę, że do kwietnia‒maja będziemy mieli pod górkę – mówi Andrzej Nejman.
Na wsparcie czekają też znani wykonawcy i zespoły. Łukasz i Paweł Golcowie podkreślają, że dotacja pokryje koszty ośmiu projektów, przy których zatrudnienie znajdzie ponad 150 osób.
‒ To środki na ściśle określone i wymienione w dokumentacji działania wspierające twórczość artystyczną i szeroko rozumianą branżę – zaznacza zaś Mateusz Posyniak, menedżer Kamila Bednarka. ‒ To m.in. realizacja nagrań studyjnych, wynagrodzenia dla współproducentów albumu, muzyków, pracowników, współfinansowanie zakupu niezbędnych do produkcji muzycznej narzędzi pracy, które również wymienione są w dokumentacji i są ściśle związane z produkcją muzyczną – wylicza. ‒ Znaczna część tych środków wróci do Skarbu Państwa, ponieważ niemożliwa jest realizacja np. spotkań autorskich, koncertów klubowych i innych – dodaje.
Obroty jego agencji Euforia spadły w pandemii o 94 proc. W przypadku działalności firmy Kamila Bednarka spadek przekroczył 50 proc. Od marca nie odbyło się 85 koncertów, a łącznie z tymi, które mogłyby zostać jeszcze zabukowane, ta liczba przekracza 110. ‒ Od kwietnia do października wydaliśmy trzy single, a do nich trzy teledyski – informuje Posyniak pytany, jak firma sobie radzi.
Żeby przetrwać trudne miesiące i nie tracić kontaktu z widzami, Teatr Kwadrat w listopadzie wprowadzi do internetu spektakle w formie wideo na żądanie (VOD). ‒ Będą to treści archiwalne, a także teatr telewizji realizowany specjalnie na tę platformę. Bilet na taki spektakl będzie kosztował 29 zł – informuje Nejman. Pozwoli to na dostęp przez 24 godziny. ‒ Liczymy na to, że ze spektaklu będziemy w stanie wygenerować jakieś 50 tys. zł, co starczy na przynajmniej część wynagrodzeń – stwierdza dyrektor Kwadratu.
Czego oprócz środków z FWK oczekuje od państwa?
‒ Bilety do teatru i wszelkie działania kulturalne są obłożone 8-proc. VAT. Natomiast w przypadku transmisji spektaklu w internecie stawka wynosi 23 proc., więc spora część tego, co wpłacają nam widzowie, w formie podatku idzie do państwa – odpowiada Andrzej Nejman. ‒ Chciałbym, żeby Ministerstwo Kultury wystąpiło z inicjatywą ustawodawczą, która to skoryguje. Zgłosiłem ten pomysł Stowarzyszeniu Dyrektorów Teatrów, do ZASP-u i warszawskiego ratusza – dodaje.
Z kolei Paweł Kopala oczekuje od państwa wytycznych co do nowych warunków funkcjonowania, ograniczeń na widowni, możliwych terminów ponownego otwarcia.