„ILL - Abilities chcą pokazać światu, że nie ma limitów" - powiedział PAP Luca „Lazylegz” Patuelli, lider zespołu ILL-Abilities, którego członkowie zmagają się z różnego rodzaju niepełnosprawnościami. Formacja wystąpiła podczas odbywającego się we Wrocławiu Brave Festival.

PAP: Jak powstała grupa ILL - Abilites?

Luca Patuelli: Założyłem grupę w 2007 r., w kolejnych latach, uczestnicząc w breakdancowych konkursach międzynarodowych, poznałem część obecnych członków zespołu: Jacoba "Kujo" Lyons, Sergia "Checho" Carvajala i Tommy'ego "Gunsa" Ly. Powiedziałem im o pomyśle założenia super grupy złożonej z najlepszych niepełnosprawnych tancerzy na świecie. Chcemy pokazać światu, że nie ma limitów, w tym co chcemy osiągnąć.

Wyjątkowymi czyni nas także to, że każdy z nas mieszka w innym miejscu. Ja mieszkam w Kanadzie, Redo w Holandii, Samuka i Perninha w Brazylii, Krops w Korei Południowej. Do zespołu należą jeszcze trzy osoby, których nie ma na festiwalu. Tomy Gunsy Ly z Japonii, Checho z Chile i Kudgo z Los Angeles. Zebranie się razem jest ekstremalnym wyzwaniem. Przeważnie ćwiczymy przed występami po przyjeździe do kraju, w którym mamy wystąpić. Przyjeżdżamy wcześniej i ci z nas, którzy akurat występują w konkretnym projekcie, przygotowują układ na dany wystep. Z tego powodu każdy występ jest inny. Każdy ma inne ciało, każdy rusza się i komunikuje się inaczej. Ponieważ występujemy w różnych składach za każdym razem musimy się przystosować do tego, z kim tańczymy.

Trwa ładowanie wpisu

PAP: Jak to, co robicie wpływa na postrzeganie niepełnosprawnych przez społeczeństwo?

L.L. P.: Razem z innymi członkami ILL-Abilities chcemy pokazać, że niepełnosprawność jest fajna. Stąd nasza nazwa. Gra słów - ILL oznacza to samo co sick czyli chory, ale w slangu znaczy również niesamowity, niewiarygodny, abilities to możliwości. Chcemy mówić o tym, że każdy na świecie ma wyjątkowe możliwości i specjalny talent. Każdy na świecie ma coś unikatowego, czym może się dzielić z innymi.

PAP: We Wrocławiu prowadziliście warsztaty dla niepełnosprawnych. Co staraliście się im przekazać?

L.P.:Pracowaliśmy z dorosłymi niepełnosprawnymi zarówno fizycznie jak i psychicznie. Te warsztaty są bardziej o życiu niż o tańcu. Nie oczekujemy od żadnego z uczestników, że stanie się zawodowym tancerzem, ale dajemy im narzędzia, które pozwolą im na kontynuowanie kariery w przypadku, gdy będą tego chcieli. Chcemy, aby czuli się dobrze w swoich ciałach i z tym, kim są, żeby byli w stanie przenieść tę pewność siebie do codziennego życia, chcemy pomóc im zaakceptować siebie, aby byli dumni z tego, kim są. To staramy się osiągnąć podczas warsztatów. Taniec jest tylko narzędziem do przekazania tej inspiracji.

PAP: Istnieje przekonanie, że niepełnosprawni potrzebują pomocy. Wy łamiecie ten stereotyp i sami pomagacie innym.

L.P.: Wierzę, że każdy człowiek potrzebuje pomocy i zachęty. Nie byłbym tym, kim jestem, gdyby nie moi rodzice. Społeczność, którą miałem wokół siebie wspierała mnie. Nie było to wsparcie finansowe, ale pomagano mi zbudować moje poczucie własnej wartości. Byłem otoczony przez grupę przyjaciół, którzy zachęcali mnie do brania udziału we wszystkich aktywnościach. Moi rodzice nigdy nie użalali się nade mną. Umożliwiali mi udział we wszystkich czynnościach, które sami robili np. jeździe na nartach. Wymyślali sposoby, aby ułatwić mi uczestniczenie we wszystkim. Dorastałem od małego z takim podejściem do życia. To, co nas łączy w ILL - Abilites to podejście - nie chcemy, aby ludzie traktowali nas ulgowo. Jesteśmy inni, ale jesteśmy dumni z tego, kim jesteśmy. Użyjmy tych różnic, jako czegoś pozytywnego. Wracając do warsztatów to my również uczymy się od uczestników. Jest to pewnego rodzaju wymiana.

PAP: Jak zmieniło się twoje życie, kiedy zacząłeś tańczyć?

L.P.: Dla mnie taniec jest formą wyrazu siebie. To, co kocham najbardziej w tańcu, to wolność, jaką daje. Taniec umożliwił mi zaakceptowanie i przyjęcie mojej odmienności. Pozwolił mi wykorzystać mój potencjał i być dumnym z tego, kim jestem.

PAP: Jakie trudności miałeś podczas swojej kariery?

L.P.: Było wiele takich sytuacji. Podczas pierwszego konkursu breakdance złamałem nogę, wiele razy byłem kontuzjowany, skręcałem kostki i nadgarstki. Dwa lata temu przeżywałem wypalenie zawodowe i miałem depresję. To, co pomogło mi wyjść z niej, to powrót do korzeni, zastanowienie się, dlaczego zawsze chciałem tańczyć.

PAP: I jakie wnioski? Dlaczego zawsze chciałeś tańczyć?

L.P.: Przez poczucie wolności podczas tańca. Nieważne, w jakim jestem nastroju, jak bardzo zestresowany. Kiedy włączę muzykę i zacznę tańczyć zapominam o wszystkim. To daje mi siłę na zmierzenie się z trudnościami.

Rozmawiała: Olga Łozińska

Brave Festival jest międzynarodowym wydarzeniem odbywającym we Wrocławiu już od 2005 roku, którego celem jest prezentowanie kultur i tradycji z całego świata, które pomimo swego unikatowego charakteru i wysokiej wartości artystycznej, wciąż pozostają nieznane szerokiej publiczności. W poprzednich latach na festiwalu prezentowali się artyści z takich krajów jak Togo, Brazylia, RPA, Iran czy Indie. Brave Festival jest wydarzeniem o charakterze charytatywnym, a cały dochód pozyskany ze sprzedaży biletów przekazywany jest organizacji ROKPA International finansującej przedsięwzięcia o charakterze kulturalnym, społecznym i edukacyjnym skierowane do dzieci i młodzieży z różnych krajów świata.

Wydarzenie organizowane przez Stowarzyszenie Kultury Teatralnej „Pieśń Kozła” dofinansowane ze środków Gminy Wrocław oraz Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Objęte Patronatem Honorowym Prezydenta Miasta Wrocławia, Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Europejskiego Roku Dziedzictwa Kulturowego 2018.

„Brave Festival” – festiwal ludzi odważnych, ludzi, którzy mówią skąd pochodzą, jakie są ich wartości, jaka jest ich tradycja, duchowość. To festiwal nie o dziełach sztuki, ale o sztuce, dzięki której można ocalić i ochronić tysiące zapomnianych, porzuconych, osamotnionych kultur i ludzi.

Więcej informacji o Festiwalu można znaleźć na www.bravefestival.pl