Ropa? Przecież to ekskrement diabła!”. To słowa byłego wenezuelskiego polityka, który negocjował przystąpienie swojego kraju do OPEC (Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową).
/>
Polityk próbował przez to powiedzieć coś, co zostało potem opisane w literaturze politologicznej jako „klątwa zasobów”. Głosi ona, że dla wielu petropaństw odkrycie pokaźnych złóż cennych surowców naturalnych wcale nie oznaczało wybawienia. Wręcz przeciwnie, stanowiło początek całej serii nieszczęść, takich jak wejście do gry potężnych grup interesu związanych z kapitałem albo nieodparta pokusa oparcia swojej gospodarki wyłącznie na zasobach. Co świetnie funkcjonuje w czasie dobrej koniunktury. Ale gdy sytuacja ekonomiczna się pogorszy, prowadzi do kryzysów społecznych, krachów i krwawych przewrotów.
Ale „ekskrement szatana” jest tylko jednym z „pieszczotliwych” określeń, jakich ropa naftowa dorobiła się w czasie swojej burzliwej, choć nie tak znów długiej historii. Początki jej zawrotnej kariery sięgają 1852 r., kiedy Abraham Schreiner przyniósł próbki oleju ziemnego do lwowskiej apteki „Pod złotą gwiazdą”. Tam zaś pracował Ignacy Łukasiewicz, który niedługo potem – do spółki z Janem Zehem – zaczął badania nad tą ekscytującą nowinką. W 1853 r. w witrynie apteki zawisła pierwsza na świecie lampa naftowa. Niedługo później wynalazek podbił rozwijające się na potęgę Stany Zjednoczone. A ropa naftowa stała się „płynnym złotem”, krwią pulsującą w żyłach rozpędzającej się na całego rewolucji przemysłowej. Albo wręcz „krwią cywilizacji”.
Dziś ropa jest jak stara bogaczka. Wciąż potężna, ale jednocześnie trochę zmęczona życiem. Liczymy się z nią, bo inaczej się nie da. W końcu na każdym kroku mamy do czynienia z produktami i usługami, których bez Jej Wysokości Ropy w ogóle by nie było. Ale jednocześnie coraz chętniej i chętniej zerkamy na boki. Wypatrując następcy tronu. Dlaczego szukamy alternatywy? Czy źle nam z tym panowaniem? Trochę źle. Przecież dobrze wiemy, że jej fortuna nie jest i nigdy nie była czysta. I nie chodzi tu tylko o kolor samego surowca, lecz o ilość nieszczęść, które ropa światu przyniosła. Pamiętamy o wojnach, które z jej powodu wybuchały. O rządach, które obalano właśnie po to, by władzę nad podażą ropy zdobyć albo utrzymać. No i o konsekwencjach jej eksploatacji dla środowiska naturalnego.
/>
Czytelnicy znają Andrzeja Krajewskiego jako autora tekstów historycznych w Magazynie DGP. Wszystkich admiratorów jego wyjątkowego stylu i gawędziarskiej erudycji ucieszy więc z pewnością to, że to właśnie Krajewski napisał świetną biografię ropy naftowej. Pasjonująco opowiedział pasjonujący żywot tej wielkiej damy. Damy, z którą mimo wszystkich nadziei przyjdzie nam się jeszcze trochę pomęczyć.