Zostało bardzo niewiele pozostałości murów getta warszawskiego; te mury bardzo szybko rozebrano, często jeszcze w 1942 albo 1943 r. – powiedziała PAP historyk dr Hanna Węgrzynek. Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków zapowiedział wpisanie na listę zabytków dwóch fragmentów muru przy ul. Siennej 53.

Historyk z Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN dr Hanna Węgrzynek powiedziała, że getto warszawskie powstało jesienią 1940 r., ale jego obszar zaczęto otaczać murem znacznie wcześniej.

Jak podkreśliła, Niemcy "zadziałali propagandowo" i przedstawili potrzebę wydzielenia tego obszaru jako zagrożonego tyfusem. "Zgodnie z oficjalnym przekazem chciano w ten sposób zabezpieczyć ludność polską przed epidemią i w związku z tym wydano rozporządzenie, żeby żydowski Judenrat, czyli Żydowska Rada Starszych, wzniosła mur i sama go sfinansowała".

Historyk wskazała, że "mur zaczęto budować dokładnie 1 kwietnia 1940 r.". Jego długość wynosiła 18 km.

Dr Węgrzynek zwróciła uwagę na to, że nie wszystkie fragmenty muru były konstruowane od nowa. "Często wykorzystywano mury już istniejące, rozdzielające podwórka czy ściany budynków". I dodała, że tak np. było w przypadku muru, który znajduje się pomiędzy posesjami przy ulicy Siennej 53 i 55 (mur przy ul. Siennej rozdziela posesje 53 i 55, budynek 53 był po tzw. stronie aryjskiej, 55 już w getcie).

"Getto warszawskie miało 307 ha, był to obszar pomiędzy ulicami: Złotą i Stawkami, i początkowo od Wroniej prawie do rynku Nowego Miasta" - mówiła historyk i podkreśliła, że patrząc na dzisiejsza mapę Warszawy - to samo centrum miasta.

Zwróciła też uwagę, że był to teren dość licznie zamieszkiwany przez ludność żydowską, "chociaż trzeba pamiętać, że Żydzi mieszkali na terenie całej Warszawy, ale tutaj w kilku punktach się koncentrowali".

"Miejscem największej koncentracji ludności żydowskiej był IV komisariat, komisariat nalewkowski, czyli wokół ul. Nalewki" - powiedziała Węgrzynek. I tłumaczyła: "mamy obecnie ulicę Nalewki w Warszawie, ale ona znajduje się w zupełnie innym miejscu. Ja mówię o uliczce, która przebiega od Grubej Kaśki, koło Arsenału i wzdłuż Ogrodu Krasińskich. Możemy zobaczyć jeszcze oryginalny bruk oraz szyny tramwajowe i to właśnie był obszar, gdzie ludność żydowska stanowiła ok. 90 proc. mieszkańców".

Węgrzynek zaznaczyła, że Niemcy bardzo często przesiedlali Żydów do gorszych części miasta, jak np. w Łodzi, gdzie wysiedlono ich na Bałuty. "W Warszawie też początkowo były plany, żeby getto stworzyć na Pradze, ale ostatecznie postanowiono utworzyć je na obszarze, gdzie współczynnik ludności żydowskiej był najwyższy" - mówiła.

"W momencie zamknięcia getta znalazło się tam ok. 400 tys. osób, natomiast przez cały okres istnienia getta warszawskiego przewinęło się przez nie ok. 600, może nawet 650 tys. osób" - powiedziała historyk. Dodała, że nie byli to tylko Żydzi warszawscy, ale też z Mazowsza a nawet z zagranicy, np. z Berlina.

Węgrzynek podkreśliła, że zachowało się niewiele pozostałości murów getta warszawskiego. "Granice zostały upamiętnione poprzez rodzaj monumentu, który zrealizowano w latach 2008–10 - a mianowicie w różnych punktach Warszawy możemy zobaczyć na chodniku napis: +mur getta 1940 - 1943".

Jeśli chodzi o mury, które zostały zbudowane w 1940 roku - mówiła Węgrzynek - to najczęściej przebiegały one w poprzek albo wzdłuż ulic. "Te mury bardzo szybko rozebrano, często jeszcze w 1942 albo 1943 r., kiedy getto przestało istnieć" – podkreśliła historyk.

Zaakcentowała, że wśród "tych najważniejszych ocalałych fragmentów jest mur znajdujący się w podwórku pomiędzy dwoma nieruchomościami: Sienną 55 i Złotą 62. On przylega do terenu należącego do Liceum im. Henryka Sienkiewicza". Jak opowiadała: "był to murek, który rozgraniczał podwórka, ale on stanowił przez pewien czas granicę getta".

Węgrzynek tłumaczyła, że te granice były "bardzo poszarpane" i nie biegły prostymi liniami. "Akurat w tym miejscu sąsiednia nieruchomość była wyłączona z getta i dlatego ten mur stał się fragmentem jego granicy" - powiedziała.

Historyk stwierdziła, że ten mur chciano rozebrać w latach 70., ale wtedy na rzecz jego ocalenia zaczął działać jeden z mieszkańców ul. Siennej 55 - Mieczysław Jędruszczak. "To on bardzo długo walczył, żeby ten mur pozostawiono" – opowiadała Węgrzynek i dodała, że następnie opiekę nad murem przejął jego syn, który jest historykiem.

Zdaniem Węgrzynek takich ważnych miejsc - pozostałości muru - jest więcej. "Może przypomnę, że prof. Lewicki (Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków - PAP) wpisał na listę zabytków zabudowę ul. Waliców. Tam zachowały się trzy kamienice, ale właśnie naprzeciwko nich znajduje się oryginalny mur browaru Junga. Ten mur był też granicą getta" - powiedziała. I dodała, że ten fragment muru jest bardzo wartościowy. "On zachował się w takiej formie, jak wyglądał. Nikt go nie naprawiał, są tam ślady po strzałach i jest to takie miejsce, które przypomina o historii Warszawy" - oceniła.

Jak podkreśliła: "jest też fragment muru, ostatnio odnowiony przy wejściu na Umschlagplatz, na tyłach szkoły przy ulicy Stawki. Tamtędy prowadziło wejście do rampy kolejowej, z której odchodziły pociągi do Treblinki". Wymieniła też mur na Chłodnej, na Wroniej, a także zwróciła uwagę, że "przez pewien czas mur cmentarza żydowskiego przy ulicy Okopowej też był granicą getta".

Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków (MWKZ) prof. Jakub Lewicki podpisał decyzję o wpisie do rejestru zabytków dwóch fragmentów historycznego muru getta, przy ul. Siennej 53 w Warszawie - napisano 19 lutego na stronie MWKZ. Decyzji nadano rygor natychmiastowej wykonalności. Jak dodano w komunikacie, decyzja nie jest ostateczna. Stronom przysługuje odwołanie do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

W informacji podkreślono, że przedmiotowe obiekty stanowią "unikalną pamiątkę historyczną, bezcenną zarówno dla narodu żydowskiego, jak i polskiego". "Są świadkami wspólnej tragicznej i trudnej historii, miejscem pielgrzymek rzeszy ocalałych z Zagłady, jak i ich rodzin i jako takie winny być bezwzględnie zachowane dla przyszłych pokoleń" - czytamy w komunikacie.