Najpierw byłem malarzem, a potem zacząłem malować filmy. Lubię historie, w których można znaleźć coś konkretnego - powiedział w Toruniu amerykański reżyser filmowy David Lynch, który w niedzielę otworzył w Centrum Sztuki Współczesnej wystawę swoich prac plastycznych.

Prezentacja mniej znanego dorobku artysty w postaci retrospektywnej wystawy "Silence and Dynamism" jest wydarzeniem towarzyszącym 25. edycji Camerimage Festival.

"Najpierw byłem malarzem, a później zacząłem malować filmy. Nie musicie państwo nic rozumieć z moich prac, mieć szczególnego przygotowania do oglądania tej wystawy. Cały czas tworzę obrazy w przerwach pomiędzy robieniem filmów" - podkreślił Lynch podczas konferencji prasowej.

Dodał, że lubi historie, w których można znaleźć coś konkretnego, niekoniecznie surrealistycznego czy abstrakcyjnego. "Lubię przekładać swoje pomysły za pomocą różnych mediów. W jednym filmie stosuję różne gatunki filmowe. Trudno zaklasyfikować moje produkcje jednoznacznie" - powiedział artysta.

Pytany o rolę dźwięku w filmie, ocenił, że jest on jednym z wielu elementów, jest bardzo ważny. "Czasami bywa ważniejszy niż pozostała część filmu. Dźwięk kroków czy zamykania drzwi przypominają muzykę, pozwalają stworzyć nastrój. Zastanawiam się zawsze nad tym, w jaki sposób dźwięk powinien pojawić się w filmie, jak w nim poruszać, jak zaniknąć" - mówił Lynch.

Reżyser podkreślił, że jest pod wielkim wrażeniem stworzonej i przygotowanej w Toruniu wystawy. "Nie pamiętam połowy rzeczy, które stworzyłem. Czasami bardzo ważne jest zobaczenie starszych prac, które mogą się stać inspiracją na przyszłość" - powiedział. Dodał, że chciałby robić więcej zdjęć. "Lubię fotografować fabryki i nagie kobiety. To moje główne inspiracje" - zaznaczył.

Lynch opowiadał także, że od 44 lat zajmuje się medytacją transcendentalną. "Medytuję dwa razy dziennie i nigdy nie pominąłem żadnej medytacji. Ta technika otwiera nam drzwi do wewnętrznego królestwa. Dzięki medytacji mamy więcej energii, lepiej się czujemy, odchodzi od nas stres, depresja, nienawiść, obawa. To wydobywanie tego, co jest w nas najlepsze, a pozbywanie tego, co najgorsze. To nie jest przeciw żadnej religii, ale to po prostu coś, co pomaga" - przekonywał gość festiwalu Camerimage.

W dziedzinie filmu Lynch realizował się na różnych polach i w różnych formach, będąc twórcą filmów kinowych, eksperymentalnych, seriali telewizyjnych, reklam, a także wideoklipów. Mniej znana jest jego twórczość malarska, graficzna, fotograficzna, rysownicza czy kompozytorska. Toruńska wystawa jest największą na świecie ekspozycją tych aktywności artystycznych reżysera. Goście wystawy, którą będzie można podziwiać do 18 lutego, zapoznają się z ok. 350 pracami twórcy. O przekrojowości ekspozycji świadczy fakt, że w galerii sztuki pojawiły się m.in. rysunki z lat 50. XX wieku, obrazy z lat 60., jak również prace z tego roku. Na ścianach zawisły obrazy olejne, akwarele, rysunki, fotografie, litografie, a zwiedzający mogą od niedzieli zapoznać się także z utworami muzycznymi, fotografiami, reklamami, filmami krótkometrażowymi oraz wideoklipami.

Kuratorem wystawy jest dyrektor i twórca Camerimage Marek Żydowicz. Organizatorami są CSW "Znaki Czasu" oraz Fundacja Tumult. Wystawa otrzymała dofinansowanie z Urzędu Miasta Torunia oraz z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.

Amerykanin jest przede wszystkim uznanym reżyserem filmowym, słynącym z kontrowersyjnych obrazów kinowych. W jego dorobku można znaleźć m.in. filmy "Człowiek słoń", "Diuna", "Blue Velvet", "Dzikość serca" czy "Prosta historia", a także serial "Miasteczko Twin Peaks".

Lynch był cztery razy nominowany do Oscara, zdobył Złotą Palmę Festiwalu w Cannes i dwukrotnie nagrodę Cesara. Pierwszy raz odwiedził Polskę w 2000 roku, gdy odebrał Nagrodę dla Reżysera za Szczególną Wrażliwość Wizualną przyznaną przez Festiwal Camerimage.