"Łagodna" Siergieja Łoźnicy to opowieść o wędrówce przez najgłębsze kręgi rosyjskiego piekła, w którą udaje się nieustępliwa wobec wszechobecnej korupcji pokorna żona więźnia. Film o walecznej, ale wciąż bezimiennej kobiecie wejdzie w piątek na ekrany kin.

Tytułowa postać filmu Łoźnicy - bezimienna i absolutnie powściągliwa bohaterka - ma prosty cel: dostarczyć swojemu siedzącemu w więzieniu mężowi paczkę z podstawowymi artykułami: kapciami, kawą, papierosami, chlebem, kajmakiem w puszce. Po tym, jak przesyłka z towarami wraca na jej domowy adres, Łagodna rusza w podróż. Spotyka po drodze Rosjan wszystkich typów - od drobnych cwaniaczków, przez afgańskich weteranów, do prostych, wiecznie pijanych i nieustająco rozśpiewanych. Najbardziej rygorystyczni i najmniej życzliwi wobec niej wydają się reprezentanci administracji: panie na poczcie, pracownicy więzienia, policjanci.

Bohaterka filmu, chcąc dotrzeć do celu, musi przemierzyć całą Rosję. Przy stacji kolejowej w mieście-więzieniu, gdzie podobno przebywa jej mąż, mija pomnik Lenina. Później idzie kolejno ulicami Hegla, Marksa, Dzierżyńskiego. Wszystko, by dostarczyć paczkę; by się spotkać z mężem. Gdy kolejny raz odbija się od drzwi, Łagodna postanawia poszukać pomocy w organizacji podstawowej dla demokratycznego świata - instytucji zajmującej się prawami człowieka. W Rosji Siergieja Łoźnicy rzecznicy, którzy instytucjonalnie wstawiają się za innymi, popularnie są określani jako "faszyści z USA". Na ich biura regularnie urządza się naloty, a wszystkie skargi wychodzące z budynku - czasem wynoszone po schodach, na złość w zimie oblewanymi wodą - ostatecznie i tak trafiają w ręce władzy.

Łagodna szuka pomocy nie tylko u nich, ale także wśród lokalsów - podchmielonych gospodyń, miejscowego stręczyciela i pyszałkowatego biznesmena. Gdy już się poddaje, trafia do domu na odludziu - może na jawie, może we śnie - do którego jedzie saniami obitymi panterką, jak Alicja z Wyraźnie Wschodniej Krainy Czarów. W białej, delikatnej sukience zupełnie nie dopasowanej do okoliczności, przez szparę w drzwiach obserwuje plenum, w których biorą udział wszyscy, których dotychczas spotkała na swojej drodze. Łagodna zostaje poddana omówieniu, ocenie, pochwale i oklaskom. Choć zaczynała jako bojowniczka o prawa podstawowe, u Łoźnicy kończy jako kobieta wykończona, niezmiennie anonimowa, zawieszona między jawą a snem.

Łagodna Łoźnicy może się kojarzyć z Łagodną (Potulną) z opowiadania Fiodora Dostojewskiego pod tym samym tytułem. Nie jest to jednak ta sama postać - filmowa ma tylko niektóre cechy z literackiego pierwowzoru, a ten pojawia się na kinowym ekranie tylko w nawiązaniach. Dostojewski, jak tłumaczył reżyser po jednym z przedpremierowych pokazów filmu, wpłynął nie tylko na proces tworzenia scenariusza, ale jest także obecny w treści obrazu. "Czasami w sposób dosłowny, czasami odnajdujemy go poprzez cytaty. Starałem się zaczerpnąć z tekstu elementy nie do końca dosłowne, raczej chciałem je po swojemu zinterpretować i pokazać inaczej" - powiedział Łoźnica.

"Dlatego można określić "Łagodną" jako film wielowarstwowy. Pierwsza warstwa przedstawia główną bohaterkę, jej zmagania ze nadawaniem przesyłki i służbą więzienną, poniżenie, którego doświadcza. Na tym poziomie każdy jest ten film w stanie zrozumieć. Pod tym znajduje się jednak druga warstwa wymagająca pewnej wiedzy, przez co niedostępna dla wszystkich - to znaczy dla niezagłębionych w tej kulturze i literaturze. Nad tym jest jeszcze szyfr, ornament, ale on jest osiągalny tylko dla pasjonatów i specjalistów. Dzięki niemu "Łagodna" to nie tylko zamknięta historia jednej osoby, a metaforyczna, alegoryczna opowieść, do której możemy wielokrotnie wracać i na nowo ją interpretować" - dodał.

Jak mówił reżyser, nawiązania do literatury - w tym także do "Idioty" Dostojewskiego - nie są podstawowym tematem filmu. Produkcja dotyka także "o wiele głębszych problemów, niż po prostu agresja i ogólny negatywny obraz Rosji kształtowany w Europie Zachodniej". "Łatwo jest wystawiać tego rodzaju ocenę, ale ten film mówi o wiele głębszych problemach: o relacjach mieszkańców z władzą i o tym, jak ta jest sprawowana. Zresztą nie chodzi tu nawet tylko o Rosję, ale całe byłe carskie imperium. W rejonie panuje chaos i gdy zastanowić się, kto za to odpowiada, to już nie możemy powiedzieć, że Stalin albo jakakolwiek inna figura" - zaznaczył Łoźnica.

"Stan Rosji i ościennych krajów to odbicie świadomości ludzi, którzy od lat nie zmienili swojego postrzegania na temat władzy. Ta na nich oddziałuje, ale Rosja stoi w miejscu przez ich bierność. To społeczeństwo jest autodestrukcyjne, niszczy samo siebie, popełnia samobójstwo (...) W tym otoczeniu wyróżnia się tylko Łagodna, która ma godność. W rzeczywistości nic złego nie może jej się przytrafić, nie pozwala na to. To złudzenie pada dopiero wtedy, kiedy Łagodna pogrąża się we śnie. Jak u Dostojewskiego" - podkreślił.

"Łagodna" z główną rolą Wasiliny Makowcewej była pokazywana na tegorocznym festiwalu w Cannes. Film wchodzi w piątek na ekrany kin.