Jan Zamoyski był człowiekiem renesansu, doskonale wykształconym, o szerokich horyzontach, mającym za sobą studia na najlepszych uczelniach w Paryżu, Strasburgu i Padwie – mówi PAP prof. Stefan Ciara z Instytutu Historycznego UW.

475 lat temu, 19 marca 1542 r. urodził się Jan Zamoyski, kanclerz wielki koronny, hetman wielki koronny, założyciel Zamościa, humanista, filolog i mówca.

PAP: Jan Zamoyski był jedną z najważniejszych postaci schyłku XVI wieku. O jego sukcesie zadecydował talent polityczny, ale jaką rolę odegrało jego pochodzenie?

Prof. Stefan Ciara: To jedna z kluczowych kwestii w biografii Zamoyskiego. Jego ojciec osiągnął stanowisko senatora, kasztelana chełmskiego, ale była to kasztelania tzw. drążkowa, a więc niezbyt wysoka w hierarchii. Był przedstawicielem średniej szlachty, miał na własność cztery wsie. Nie był więc zbyt majętny. To był punkt wyjścia dla działalności Zamoyskiego i jego poglądów, które były związane z reprezentującym średnią szlachtę ruchem egzekucyjnym w czasach Zygmunta Augusta. Stronnictwo to dążąc do egzekucji praw miało charakter antymagnacki.

Wywodząc się z niezbyt bogatej szlachty Zamoyski stał się jednym z największych właścicieli ziemskich Rzeczypospolitej i być może Europy. Pod koniec życia w dobrach dziedzicznych i dzierżawionych królewszczyznach posiadał ponad 800 wsi i przeszło 20 miast rozciągniętych na ogromnym obszarze – od Inflant (Dorpat) poprzez Mazowsze (Garwolin), Podlasie (Knyszyn i Goniądz) po Małopolskę i Ruś ( m.in. Bełz, Jaworów ).

W tych dobrach najważniejszą rolę spełniała Ordynacja Zamojska licząca 6 miast i 149 wsi; nie podlegała ona podziałom rodzinnym i stanowiła podstawę potęgi rodu. Ordynacja przetrwała w ograniczonej formie aż do reformy rolnej PKWN w 1944 r.

Niezwykle ciekawym nabytkiem jaki uzyskał od Stefana Batorego była Szarogródczyzna na Podolu. Początkowo była niemal bezludna, ale pod koniec życia Zamoyskiego istniało tam 5 miasteczek i około 50 wsi. Były to dobra tym ważniejsze, że dzięki swojemu wschodniemu położeniu niejako wiązały się z one buławą hetmańską.

Hetmanami koronnymi najczęściej byli magnaci mający dobra na Kresach, łączący zatem obronę granic Rzeczypospolitej i swoich włości.

Mówi się, że Zamoyski był zachłanny na dobra ziemskie, ale należy pamiętać, że w razie potrzeby środki prywatne służyły w sytuacji zagrożenia militarnego lub pustego skarbca państwowego także wzmacnianiu wojsk lub reprezentowaniu państwa w kontaktach międzynarodowych.

Nie wolno zapominać również o tym, że sprawowanie przez niego mecenatu artystycznego i naukowego pochłaniało duże sumy. By je szybko uzyskać czasami zastawiał swoje włości, przykładowo pożyczył od starosty puckiego Ernesta Wejhera kilkanaście tysięcy złotych pod zastaw Starego Zamościa. Perypetie finansowe ilustruje również list kanclerza do jego plenipotenta, pana Piwki, w którym pouczał go w przedmiocie jak najkorzystniejszej sprzedaży miodu i jak najskromniejszych, oszczędnych wydatków.

Warto również zauważyć, że w okresie, gdy Zamoyski rozpoczynał swoją karierę odchodziła w przeszłość znacząca wcześniej grupa magnatów, takich jak Górkowie, Tęczyńscy, Kmitowie i Tarnowscy.

Wejście na arenę dziejową tak zwanej „nowej magnaterii” sprawiało, że mogła ona wypełnić powstałą lukę w elicie władzy. Poza Zamoyskimi można tu wymienić przykładowo m.in. Potockich, Koniecpolskich, okresowo Żółkiewskich, w Prusach Królewskich Wejherów oraz wielkie rody litewskie. Była to wielka szansa dla Zamoyskiego i jego potomstwa.

PAP: Jaką rolę w osiągnięciu przez Zamoyskiego najwyższych stanowisk odegrało wykształcenie?

Prof. Stefan Ciara: Zamoyski był człowiekiem renesansu, doskonale wykształconym, o szerokich horyzontach, mającym za sobą studia na najlepszych uczelniach w Paryżu, Strasburgu i Padwie. W „Odezwie do Polaków z okazji otwarcia ufundowanej przez niego Akademii Zamojskiej” mówił: „Ja kanclerz i najwyższy wódz wojsk polskich, dostąpiłem najznaczniejszych godności w państwie nie tylko dzięki Bogu, królowi i Rzeczypospolitej, ale także dla nauk, które niegdyś sobie zdobyłem. Bez nauki nie może być ani cnoty, ani sławy. Pomny tej prawdy, w mojej młodości „cały poświęciłem się naukom”” (S. Łempicki, „Mecenat wielkiego kanclerza. Studia o Janie Zamoyskim” oprac. S. Grzybowski, Warszawa 1980, s. 176 ). To on wypowiedział też słynne słowa: „takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”.

PAP: Jakie cele stawiał Zamoyski założonej przez siebie Akademii?

Prof. Stefan Ciara: Miała to być szkoła obywatelska, kształcąca kadry dla państwa. Wprawdzie dawna Rzeczpospolita miała skromne kadry urzędnicze, bo opierała się głównie na samorządzie szlacheckim, ale fundator Akademii akcentował, że „należy uczyć w pierwszym rzędzie tego, co jest krajowi naszemu najbardziej potrzebne, a w ucznia wszczepić przekonanie, że pierwszą powinnością obywatelską jest szukanie dobra własnego w szczęściu Ojczyzny” (S. Łempicki „Mecenat wielkiego kanclerza. Studia o Janie Zamoyskim”). Bez wątpienia była to więc szkoła o szczególnym charakterze.

PAP: Jakie były początki działalności politycznej Zamoyskiego na dworze Zygmunta Augusta?

Prof. Stefan Ciara: Można powiedzieć, że Zamoyski był archiwistą, który zrobił największą w polskich dziejach karierę. Jego zasługą było uporządkowanie archiwum koronnego. Nie znamy dokładniej efektów tej pracy, ale wiadomo, że dzięki niej zdobył rozległą wiedzę o funkcjonowaniu polskiego prawa od dawnych czasów i ewolucji ustroju polskiego. Później wykorzystywał tę wiedzę w działaniach politycznych.

PAP: Jaki był wpływ Zamoyskiego na pojawienie się systemu wolnej elekcji po śmierci ostatniego Jagiellona?

Prof. Stefan Ciara: Ten wpływ był bardzo poważny. Za czasów jagiellońskich również istniała swego rodzaju elekcja oparta na zasadzie zgody stanów na objęcie tronu przez kolejnego z Jagiellonów, często uwarunkowana kolejnymi przywilejami władcy dla szlachty. Stąd wynikało oburzenie części szlachty dla koronacji 10-letniego Zygmunta Augusta jeszcze za życia Zygmunta Starego.

Wygaśnięcie dynastii oznaczało konieczność stworzenia nowych uregulowań. Pojawiały się idee powoływania króla poprzez grono takie jak Sejm. Ale Zamoyski jako reprezentant średniej szlachty i reprezentant ruchu egzekucyjnego wysunął koncepcję elekcji viritim, w której mogła brać udział cała szlachta. Było to zgodne z przekonaniem, że wybór kandydata szlachty będzie korzystny dla jej interesów i król nie będzie figurantem elity magnackiej.

PAP: W tym kontekście pojawia się pytanie, czy sam Zamoyski miał szansę zostać królem.

Prof. Stefan Ciara: Takie opinie pojawiły się w okresie bezkrólewia po śmierci Batorego, którego niespodziewany zgon zachwiał pozycją Zamoyskiego.

Wahałbym się przy stwierdzeniu, że Zamoyski mógł objąć tron. Panowało dość powszechne przekonanie, że królem musi być przedstawiciel dynastii panującej. Za wcześnie było na króla ze szlachty, takiego jak w XVII w. Michał Korybut Wiśniowiecki czy Jan Sobieski.

Zamoyski miał świadomość swojego miejsca w hierarchii społecznej. Choć byli w jego otoczeniu stronnicy, którzy mogli forsować jego kandydaturę na tron, to jednak jego korzenie w szlacheckim ruchu egzekucyjnym musiały określać jego położenie.

PAP: Skoro jesteśmy przy czasach Batorego to warto zapytać czy można w ogóle wyobrazić sobie jego panowania bez Zamoyskiego?

Prof. Stefan Ciara: W tym kontekście można zacytować opinię nuncjusza papieskiego Orazio Spannocchiego, który podczas bezkrólewia w 1587 r. pisał tak o Zamoyskim „Ten pan sam prawie przez się sprawował rządy przez cały ciąg panowania króla Stefana, który w sprawach większej wagi znosił się z nim we wszystkim i najczęściej na jego zdaniu i radzie przestawał; tak iż przez to zjednał sobie w narodzie takie znaczenie i szacunek, nad które nie miałby większego, choćby sam nawet był królem. Każdy bowiem starał się pozyskać jego względy i łaskę, tak dalece, iż się zdawało , że król ani urzędów ani starostw nie dawał tylko tym, których mu Zamoyski zalecił. Wszyscy tedy ubiegali się o jego łaskę, wszyscy mu nadskakiwali jak królowi”.

Pamiętajmy, że król miał wówczas pełne prawo nadawania urzędów i królewszczyzn, co dawało mu wielkie możliwości pozyskiwania zwolenników i neutralizowania przeciwników. Zamoyski był w polityce rozdawniczej bardzo ważną postacią. Świadectwem jego wpływów był też fakt rozwiązania przez Zamoyskiego wspólnie z królem sprawy Samuela Zborowskiego, która została „załatwiona” wbrew większości szlacheckiej opinii publicznej.

Pozycję Zamoyskiego wzmacniał również jego mariaż z bratanicą króla, Gryzeldą Batorówną. Przy okazji ich wesela wystawiono dramat Jana Kochanowskiego „Odprawę posłów greckich”, co było czytelną aluzją do rozpoczynających się wojen z Moskwą, których stawką były Inflanty.

PAP: Historyk Władysław Konopczyński pisał, że śmierć Batorego była dla Zamoyskiego „gromem z jasnego nieba”. Dlaczego tuż po jego śmierci Zamoyski tak mocno wsparł Zygmunta III, z którym później popadł w konflikt?

Prof. Stefan Ciara: Wpłynęło na to kilka czynników. Zamoyski starał się konsekwentnie prowadzić politykę antyhabsburską. Miał w tym wsparcie szlachty. Zygmunt III, będąc synem Katarzyny Jagiellonki, siostry Zygmunta Augusta, był również dziedzicem krwi jagiellońskiej. Zamoyski i jego zwolennicy widzieli w nim więc kontynuatora „po kądzieli„ tej dynastii i jej polityki. Jak jednak wiadomo, król ten właśnie Zamoyskiemu zawdzięczał objęcie tronu. W bitwie pod Byczyną z Maksymilianem Habsburgiem to hetman wielki koronny Zamoyski odniósł zwycięstwo, które zagwarantowało Zygmuntowi III polski tron.

Później jego kontakty z królem popsuły się. Momentem przełomowym był sejm inkwizycyjny w 1592 r. Zygmunt III był ogarnięty idee fixe powrotu na tron do Sztokholmu; przecież cały czas był tytularnie królem „Szwedów, Gotów i Wandali”. Kontaktował się w tajemnicy z Habsburgami zamierzając oddać jednemu z nich polski tron.

Ujawnienie tych konszachtów wywołało oburzenie Zamoyskiego i szlacheckiej opinii publicznej. Kanclerz potępiając Zygmunta III twierdził, że dotąd stosunki między królem a szlachtą były oparte na szczerości, a obecnie na jaw wychodzą tajne knowania Wazy, które mogą na Rzeczpospolitą sprowadzić bezkrólewie ze wszystkimi jego konsekwencjami.

Istotne były również pewne specyficzne cechy osobowościowe Zygmunta III. Był on zapatrzony w absolutne rządy króla Hiszpanii Filipa II. Dlatego ubierał się na wzór hiszpański, nie zakładał szlacheckiego kontusza. Miał dziwne dla polskich poddanych zainteresowania, takie jak gra w piłkę czy alchemia. W pewnym momencie Zamoyski miał nawet skomentować mało wylewne zachowanie władcy słowami: „cóż to za nieme półdiablę weneckie przywieźliście ze Szwecji ?!” (według innej wersji: „niemą marę”).

PAP: Jak Zamoyski jest oceniany jako dowódca wojskowy?

Prof. Stefan Ciara: Zamoyski przez ponad dwadzieścia lat był hetmanem wielkim i to pierwszym w Koronie hetmanem dożywotnim. Nawiasem mówiąc równoczesne sprawowanie przezeń dwóch wysokich urzędów w Koronie - kanclerskiego i hetmańskiego - naruszało postulowaną przez ruch egzekucyjny zasadę incompatibilitatis czyli niepołączalności urzędów.

Oceny jego dowodzenia nie są jednoznaczne. Sukcesem zakończyły się wojny moskiewskie, ale ich ostatni etap, czyli oblężenie Pskowa na przełomie lat 1581-1582 nie pozwoliło na zdobycie tej twierdzy. Była to bardzo trudna dla obu stron kampania prowadzona w warunkach zimowych. Na Zamoyskiego spadała więc odpowiedzialność za tę porażkę, mimo że ostatecznie wojna zakończyła się korzystnym rozejmem w Jamie Zapolskim przyznającym Rzeczypospolitej Inflanty i odpychającym Rosję od Bałtyku.

Gdy w 1594 r. na Węgry zmierzały czambuły tatarskie, niestety po drodze spustoszyły rejon Pokucia na Rusi. Zamoyski w tym czasie stacjonował gdzie indziej. W opinii jego przeciwnika politycznego, prymasa Stanisława Karnkowskiego Zamoyski „pisał gramatykę, a Rzeczpospolitą gubił”.

Opinie na temat tej sfery aktywności Zamoyskiego nie są więc jednoznaczne, ale na jego korzyść przemawiała umiejętność dobierania sobie utalentowanych współpracowników - posiadanie w podległych mu szeregach wybitnych dowódców niższego szczebla. To z tego kręgu wyszedł protegowany Jana Zamoyskiego, tak wybitny wódz jak hetman Stanisław Żółkiewski

Rozmawiał Michał Szukała