Nowa płyta Nicka Cave’a przytłacza ładunkiem emocjonalnym. Naznaczona osobistą tragedią jest niezwykle oszczędna i przejmująca.
Nick Cave | Skeleton Tree / Dziennik Gazeta Prawna
Nick Cave nie jest pierwszym artystą, który mierzy się z taką tragedią jak śmierć syna. W 1978 roku Led Zeppelin nagrali kompozycję „All My Love” poświęconą zmarłemu synowi Roberta Planta. Kilkanaście lat później pamiętny numer „Tears In Heaven” napisał po tragicznej śmierci dziecka Eric Clapton. Kiedy w zeszłym roku odszedł nastoletni syn Nicka Cave’a, z podobnym ciosem musiał się zmierzyć artysta, który często w swoich tekstach poruszał mroczne tematy skumulowane wokół śmierci. Nigdy jednak nie naznaczyła ona go tak mocno, jak podczas „Skeleton Tree”.
Prace nad nową płytą Cave rozpoczął w 2014 roku, rok po pełnym mocnym muzycznych akcentów albumie „Push The Sky Away”. Idea nowego krążka uległa dramatycznej zmianie rok później. Już pierwsze słowa otwierającego utworu „Jesus Alone”, „You fell from the sky/ Crash landed in a field near the River Adur (...) With my voice/ I am calling you” (rzeka Adur znajduje się tuż przy Brighton, gdzie zginął syn Cave’a), odwołują się do tragicznej śmierci dziecka. I tak jest do końca. W „I Need You” Nick śpiewa: „I’ll miss you when you’re gone away forever/ Cause nothing really matters”, a w „Distant Sky”: „Let us go now, my only companion/ Set out for the distant skies/ Soon the children will be rising”. Jednocześnie w finałowym „Skeleton Tree” jakby sam się uspokaja słowami: „nothing is for free/ And it’s alright now”.
Naznaczona tak silnymi emocjonalnie i osobistymi tekstami płyta muzycznie nie mogła przypominać „Push The Sky Away” i wielu poprzednich płyt Cave’a i jego zespołu Bad Seeds. Tutaj kompozycje zostały zredukowane do surowego minimum. Wolno lejące się delikatne dźwięki pianina albo basu są zaburzane minimalnymi partiami smyczków, dzwonów rurowych albo wibrafonu. Całość nie składa się jednak w monotonne wyciszone sesje. Niepokojący klimat doskonale buduje tu momentami zaburzona rytmika, najbardziej w znakomitym „Anthrocene”. Za muzyczne partie w dużej mierze odpowiada wieloletni współpracownik Nicka Cave’a, Warren Ellis. Bez wątpienia to jemu Cave w dużej mierze zawdzięcza, że w ogóle ta płyta powstała. Jak przekonują twórcy, jest niedokończona, niedopracowana w pełni. Cave tym razem odpuścił perfekcjonizm.
Ascetyczna i skromna jest w przypadku „Skeleton Tree” nie tylko muzyka, lecz także cała towarzysząca jej otoczka. Od czarnej okładki jedynie z nazwą płyty i wykonawcą, przez surowe, jakby pozbawione kolorów i ruchu klipy, po film dokumentalny „One More Time With Feeling” przyjaciela artysty, reżysera Andrew Dominika, o kulisach powstawania płyty. „Nic nigdy tak nie zniszczyło mojej kreatywności” – mówi w nim Cave o utracie syna. Po przesłuchaniu „Skeleton Tree” wypada dodać: nie zniszczyło jej, ale skierowało na inne tory. Nowe dla Nicka, ale wciąż niezwykłe i poruszające.
Nick Cave | Skeleton Tree | Kobalt/Mystic