W KINACH | Jeżeli film pod tytułem „Hel” zaczyna się czytaną z offu sentencją: „Morze to morze, a stary człowiek to stary człowiek”, możemy się spodziewać wszystkiego, co najgorsze. Obietnice spełniają się z nawiązką. „Hel” Katarzyny Priwieziencew i Pawła Tarasiewicza jest propozycją do tego stopnia nieporadną, że aż wzruszającą. Debiutujący twórcy mierzyli wysoko – jak podejrzewam, ich film miał być mariażem horroru, thrillera i moralitetu. Nie zaplanowali jedynie komedii, tymczasem wyszło zabawnie.
Media
Hel w filmie Tarasiewicza i Priwieziencew jest od pierwszej sceny tautologicznie demoniczny. Te szmery, pohukiwania, grafitowa tafla wody. Jesteśmy na Helu, ale tutejsza ludność nie trudni się raczej rybołówstwem. Na Helu się marzy, marznie, ewentualnie sączy alko, daje w żyłę, uprawia demoniczny seks i zabija. Trudno również liczyć na spotkanie z Kasiami, Basiami czy Wojtkami. To byłby przecież banał. Bohaterowie „Helu” to Kail, Mila i Esma. Ojoj!
Na Hel trafia jeszcze pisarz Jack, Amerykanin usiłujący na odludziu stworzyć dzieło. Na razie jednak stwarza pozory diaboliczności. Już podczas pierwszej nocy jego pobytu wśród wydm dochodzi do morderstwa, w które zamieszani są różni swojacy o najbardziej stereotypowych fizjonomiach i profesjach. Jest zatem cnotliwa dziewuszka zamieniająca się nocami w lafiryndę wyginającą się na rurze, jest chmurny młody człowiek odziany w kurtkę z gwiazdą Dawida, badający okolicznych piwoszy wariografem, jest wreszcie pewna puszczalska, której na pewno nieobce są najnowsze osiągnięcia chirurgii plastycznej. W tak zastanej rzeczywistości, wśród halucynogennych przewidzeń nasz przyjaciel z USA co jakiś czas wędruje do budki telefonicznej (tak, tak!), żeby porozmawiać z kimś – czyżby to był sam Szatan? – że mu nie za bardzo idzie, tekst się nie klei, a pogoda w kratkę.

Trwa ładowanie wpisu

Młodzi twórcy ze wszystkich sił starają się budować atmosferę tajemnicy, strachu, ale im bardziej się starają, tym efekt jest gorszy. Pomiędzy dymkiem z papieroska Jacka, widokiem biustu Esmy a demonicznością z przeceny demonstrowaną przez Kaila tworzy się coś w rodzaju przepaści pomiędzy intencjami reżyserów a końcowym rezultatem. Zamiast demona przyjaciel wesołego diabła. Zamiast chorych popędów nadmorska chcica. I bubel w miejsce kina.
Hel | Polska 2015 | reżyseria: Katarzyna Priwieziencew, Paweł Tarasiewicz | dystrybucja: Kino Świat | czas: 91 min | w kinach od 5.08