WYWIAD | Eklektyzm, gwiazdy alternatywy i debiutanci, więcej elektroniki, wyjątkowy koncert SBB – o tym, jak szuka idealnego line-upu, opowiedział nam twórca Off Festivalu w Katowicach Artur Rojek
Dziennik Gazeta Prawna
Anohni, Napalm Death, Jaga Jazzist, Master Musicians of Jajouka, Gza, Clutch, Kaliber 44, Brodka – line-up tegorocznej odsłony Off Festivalu to rzadko spotykany gatunkowy miszmasz.
Od samego początku stawiamy na eklektyczność i nigdy nie miałem wątpliwości co do słuszności takiej drogi. Sam zawsze słuchałem różnej muzyki, inspirowały mnie skrajności muzyczne. Gdybyś spytał, czego słucham na co dzień, mógłbyś się zdziwić. Dlatego Off oferuje zarówno rzeczy, które ocierają się o pop, jak i mocno awangardowe. Ta elastyczność Offa sprawdza się od 10 lat i nie widzę powodu, by to zmieniać. To nasza siła. Taki festiwal daje niesamowitą przyjemność penetrowania różnych zjawisk, co nie znaczy, że jestem ich wszystkich wielkim fanem.
W tym roku niezwykle eklektycznie zapowiada się chociażby line-up sceny Electronic Beats. Ukierunkowanej elektronicznie, ale jednak zagrają na niej przeróżni artyści.
Pojawił się nowy partner i ich projekt, T-Mobile Electronic Beats. Wyjątkowy, bo wymagał od nas nowego podejścia, otwarcia się jeszcze bardziej na scenę elektroniczną. Ta co prawda była zawsze obecna na festiwalu, ale nie w postaci własnej sceny. Teraz zagrają na niej artyści stricte elektroniczni, jak DJ Koze, Derrick May czy Rodhad. Trudno jednak za takich uznać chociażby Jaga Jazzist czy Sleaford Mods, a oni też pojawią się na scenie Electronic Beats. Ten gatunek jak zresztą każdy można pojmować bardzo szeroko.
Od lat Off to wyjątkowe premierowe wykonania, kolaboracje. W tym roku do takich należy chociażby koncert SBB.
Bardzo lubię te specjalne koncerty Offa. Taki jak trzy lata temu zagrał Zbigniew Wodecki z Mitch & Mitch. Teraz wyjątkowo zapowiada się koncert SBB, podczas którego zagrają swój debiutancki studyjny materiał „Nowy horyzont” z 1975 roku. SBB jako kapela związana ze Śląskiem, Katowicami dodatkowo dobrze wpisuje się w nasz line-up. Ale szczerze powiedziawszy, przez wiele lat traktowałem ten zespół trochę z dystansu. Zwrócił mi na niego uwagę dopiero Zbigniew Preisner, który jest ich wielkim fanem. Zresztą kilka lat temu pracował na oryginalnych nagraniach, śladach jednej z ich płyt, którą zmiksował na nowo. Przekonał mnie, bym posłuchał SBB, i pewnego dnia zacząłem szukać starych nagrań w internecie, co nie jest łatwe. Trafiłem właśnie na „Nowy horyzont” i zachwyciłem się tą płytą. Jestem przekonany, że gdyby nagrali ją dzisiaj, z dzisiejszą technologią, produkcją, działałaby jeszcze silniej niż wtedy. Ciekawe, że kiedy postanowiłem zaprosić SBB na Offa i rozmawiałem z Józefem Skrzekiem, dowiedziałem się, że wersje utworów nagrane na płycie są w zasadzie kwestią przypadku. Nie do końca były zaplanowane i chociaż ten materiał jest w dużej mierze kwestią improwizacji, namawiam ich, aby odtworzyć materiał jeden do jednego.

Trwa ładowanie wpisu

Off to też koncerty artystów, którzy dopiero zaczynają karierę. Wiele razy udowodniłeś, że masz nosa, np. zapraszając takich debiutantów jak brytyjski Savages.
Jako organizator festiwalu jestem w pewnej sieci informacyjnej. Poza tym sam bardzo dużo czytam serwisów muzycznych, szukam, słucham, rozmawiam z ludźmi i siłą rzeczy pojawiają się nowe zespoły. Kiedy przesłuchałem pierwszą płytę Savages, wiedziałem, że mają w sobie siłę, która spodoba się szerszej publice, choć postęp, jaki zrobiły w ciągu dwóch lat, jest niesamowity. Widziałem je na głównej scenie festiwalu Primavera Sound, dwa lata po koncercie na naszej bocznej Scenie Trójki, i to był niebywały skok. Osobowość wokalistki, prezencja zespołu, siła przekazu – to działało od pierwszej płyty. Teraz nabrały wyjątkowej pewności, zobaczyły, że ich głos nie idzie w próżnię i na pewno mocno im to pomogło. W tegorocznym line-upie również nie brakuje zespołów, o których będzie się mówiło po tym festiwalu. Myślę, że znajdzie się w tym gronie koreański Jambinai, którzy właśnie wydali pierwszą płytę łączącą muzykę ich regionu z postrockiem. Zapewne w głowach fanów pozostanie noise-hiphopowy Show Me The Body ze Stanów. Mogą zrobić takie wrażenie jak Ho99o9 w zeszłym roku. Po naszym festiwalu zjeździli wiele ważnych imprez na świecie, a teraz znowu trafili do Polski na Nowe Horyzonty. To rzeczy, które mogą koncertowo szokować, ale na takie mocne ciekawostki też stawiamy. Jest także kilka ważnych koncertów, już nie debiutantów, ale artystów, którzy po raz pierwszy pojawią się w Polsce i mam nadzieję, nie ostatni. Takim zespołem będzie noiserockowy Lightning Bolt z USA.
Podobno zawsze przed rozpoczęciem kolejnej edycji Offa masz doła. Teraz jest podobnie?
Tak, długo siedzę w organizacji festiwalu, że wiem, jaka trudna droga jest do finału i ile rzeczy, z różnych powodów i niezależnych ode mnie, nie udało się zrealizować. Dochodzę do momentu, w którym czuję duży dyskomfort, nigdy nie jestem zadowolony w pełni.
A kiedy to niezadowolenie opada?
Kiedy widzę, jak coś się udaje, pomimo mojego niezadowolenia. Nabieram dystansu, gdy mam pozytywne relacje od uczestników, wiem, że coś im się podoba. Żywię się dobrymi opiniami i po prostu o tym zapominam (śmiech). Nie zmienia to faktu, że cały czas myślę, czy czegoś nie zmienić, może pójść w innym kierunku. Ale z drugiej strony, patrząc wstecz, mówię na przykład, że jakaś edycja była prawie idealna. Potem mi ktoś przypomina, że przecież wtedy też nie byłem do końca zadowolony. Tak już mam, że cały czas szukam złotego środka. Kiedy jestem za bardzo alternatywny, to fani dają mi to odczuć, kiedy zbyt mało – też to odczuwam. Ale to też jest w tej pracy przyjemne. Nie wiem, co się w danym roku sprawdzi i jak zadziała. Wciąż poszukuję, jednocześnie utrudniając sobie i swoim współpracownikom pracę.
Sam oglądasz koncerty na festiwalu?
Chodzę po festiwalu i obserwuję, jak publika reaguje, jak to działa. Pewnie nie musiałbym tego robić, ale mam taką adrenalinę, że nie mogę się powstrzymać. Czasami zatrzymam się jednak na cały koncert i tak było na przykład w zeszłym roku z Patti Smith. W tym planuję zobaczyć m.in. Lightning Bolt, Show Me The Body, Ata Kak, Jambinai i Anohni.
Koncert Anohni zapowiada się jako jedno z wyjątkowych wydarzeń. Długo musiałeś walczyć o jej przyjazd?
Z agentem rozmawiałem już w zeszłym roku, jeszcze w sprawie koncertu Anthony and the Johnsons. Teraz pomysł wrócił, z tym że już jako Anohni. W zasadzie została jednym z headlinerów, bez słuchania płyty. Bukowałem w ciemno. Później przesłuchałem album i kamień spadł mi z serca (śmiech). Wiedziałem, że robiła do tej pory wiele ciekawych rzeczy, że to na pewno będzie warte uwagi, ale jednak działałem trochę w ciemno. Myślę, że Anohni idealnie nadaje się na Offa. To bardzo alternatywny projekt, którego nie powinno się mierzyć w kategoriach sukcesu komercyjnego.
Myślisz czasami o rozszerzeniu festiwalu, otwarciu dla większej publiki?
Ograniczenie publiczności do około 15 tysięcy jest moim zdaniem optymalne. Pewnie, że zwiększając teren, moglibyśmy to zmienić, ale taka liczba powoduje inną atmosferę, nie mówiąc już o tłoku czy kolejkach. Dla nas jest bardzo ważne, że duża część publiki to są fani, którzy rzeczywiście przyjeżdżają na koncerty, są zainteresowani muzyką, patrzą na nazwiska artystów.
Jak wygląda pierwszy tydzień po tym, kiedy kończy się festiwal? Jedziesz na wakacje czy od razu planujesz następną edycję?
Najpierw trzeba posprzątać, a dopiero później mogę gdzieś wyjechać. Tak naprawdę kolejną edycję robię już teraz. Zastanawiam się, czy coś zmienić, popracować nad formułą, czy może zostawić, jak jest. Organizacja festiwalu to jest ogromna niewiadoma, bo w dużej mierze zależy to od tego, na co ci pozwolą sponsorzy. Czasami możliwości są od początku spore, a czasami przez wiele miesięcy żadne, by nagle zmieniły się na bardzo duże. Trudno powtarzać co roku to samo, operować tym samym budżetem, to się zmienia i to jest fajne, bo non stop stawia wyzwania.
Co w czasie 10 lat istnienia Offa najlepiej się udało, a co nie?
Nie udało mi się stworzyć idealnego line-upu, ale nie wiem, czy taki w ogóle dla mnie istnieje (śmiech). Na pewno udało się za to stworzyć doskonałą markę, która jest silna w Polsce i rozpoznawalna na świecie. Zdobyć uznanie publiczności, mediów, krytyków. Udało się przebić z projektem alternatywnym do świadomości masowej.
Off Festival | Katowice, 5–7.08 | Off-Festival.pl
Dziennik Gazeta Prawna