Lektura takich komiksów jak „Azymut” to prawdziwa frajda: pomysłowa fantasy o delikatnym posmaku steampunka, niestawiająca przed czytelnikiem wielkich wymagań intelektualnych, ale jednocześnie wcale nie banalna.
Dziennik Gazeta Prawna
Po lekturze dwóch tomów – „Poszukiwaczy zaginionego czasu” oraz „Niech Piękna zdycha” (trzeci, „Antropotamy Nihilu”, ukaże się za mniej więcej miesiąc) – wciąż mamy więcej pytań niż odpowiedzi. Kto ukradł biegun północny, zmieniając nie tylko geografię świata, lecz także zaburzając rytm życia i pór roku? Jaką rolę pełnią profesor Arystydes, badający anomalie czasoprzestrzenne, oraz piękna i zdaje się dość nikczemna Mania? Kim jest złowieszczy Pożeracz Czasu? Scenarzysta Wilfrid Lupano, w Polsce debiutujący, ale w rodzinnej Francji już dawno doceniony, stworzył świat zbudowany z brawurowych odniesień do fantastycznej klasyki (od „Alicji w Krainie Czarów” po „Gwiezdne wojny”), ale przecież oryginalny, pełen niespodzianek, zaskakujący. Nie odniósłby tego sukcesu bez znakomitego rysownika Jeana-Baptiste’a Andréae, który projektując dziwaczne stworzenia, barokowe zamczyska, dyszące parą maszyny mógł dać upust swojej nieograniczonej wyobraźni. Bezpretensjonalna, ale błyskotliwa rozrywka.
Azymut, tom 1 i 2 | scenariusz: Wilfrid Lupano, ilustracje: Jean-Baptiste Andréae | przeł. Wojciech Birek | Wydawnictwo Komiksowe 2016