Pod hasłem odkurzania programów sprzed lat startują najnowsze ramówki jedenastej muzy. To znacznie wcześniej niż do tej pory.
Hitem TVN w tym roku ma być odświeżony po latach program „Agent”. To tutaj przed laty odbył się telewizyjny debiut Bartosza Arłukowicza, byłego ministra zdrowia, a wtedy nikomu nieznanego lekarza. Teraz uczestnikami tego reality show mają być, w miejsce zwykłych bohaterów, gwiazdy, a w roli prowadzącej wystąpi Kinga Rusin. To niejedyny tej wiosny przykład odkurzonego programu. Na antenę Jedynki wróci legendarny program kulturalny „Pegaz”, zdjęty z ramówki w 2004 r., a TVP 2 wskrzesza show „Kocham Cię, Polsko!” oraz popularnonaukową „Sondę”.
Powrót do znanych produkcji sprzed lat to widoczny trend nie tylko na polskim rynku. Za oceanem rekordy oglądalności bije reaktywowane po latach „Z archiwum X”, na podobną widownię liczy zapewne także CBS, która zapowiedziała remake „McGyvera”. – Branża filmowa i telewizyjna walczy w ten sposób o dzisiejszych 30, 40-latków. Producenci chcą ich ściągnąć do kin i przed ekrany telewizorów, bo to obecnie najbardziej atrakcyjna grupa dla reklamodawców – przyznaje Michał Orgelbrand, od ponad 15 lat związany z polską branżą produkcyjną. Dodaje, że trend widać także w kinie. – „Terminator”, „Gwiezdne wojny”, „Mad Max”; czułem się jakbym wrócił do czasów liceum – dodaje.
Ale jak uczą doświadczenia z przeszłości, reaktywowane hity ze szklanego ekranu wcale nie gwarantują sukcesu. W TVP już próbowano wskrzeszać „Pegaza”. Bez sukcesu. Podobnie było z powrotem na antenę TVN show „Mamy cię!”. Ryzyko porażki jest w praktyce równie wysokie co w przypadku nowości.
Polsat i TVN od kilku sezonów są ostrożne, jeśli chodzi o szafowanie nowościami. W tym roku na antenie TVN oprócz „Agenta” zadebiutuje jeszcze kulinarne talent show, którego uczestnikami będą dzieci, serial „Druga szansa” z Małgorzatą Kożuchowską i „Projekt Lady”, w którym Małgorzata Rozenek będzie uczyć dobrych manier rozwydrzone nastolatki.
Polsat zaś oprócz paradokumentu „Małolaty” wyemituje show „Surprise, Surprise”, o bohaterach dnia codziennego oraz serial „Powiedz tak!”, którego akcja toczyć się będzie wokół organizowania wesel.
Trzonem ramówek obu stacji będą jednak sprawdzone przez ostatnie lata formaty, jak „Taniec z Gwiazdami” czy „You Can Dance”.
– Polski widz do niedawna szybko się nudził, dlatego w porównaniu z dojrzałymi rynkami większość programów po kilku sezonach spadała z ramówki. Teraz się to zmienia i rynek się stabilizuje. Dla przykładu, za granicą wciąż nadają „Big Brothera” – twierdzi Orgelbrand.
Osobno należy analizować wiosenną ramówkę kanałów telewizji publicznej. Ekipa prezesa Kurskiego skupiła się na zmianach w pionie informacji i publicystyki. Jeśli chodzi o seriale, to wiosenną bazą będą produkcje zamówione przez poprzedni zarząd. W TVP 1 najważniejszą nowością ma być serial „Bodo”, zaś w TVP 2 „Artyści”.
Komercyjna konkurencja nie kryje zadowolenia z kursu, jaki obrała telewizja publiczna. Poważniejsza oferta, rozbudowana publicystyka na głównych antenach (program Jana Pospieszalskiego przeniesiony do TVP 1) czy debiut offowych kabaretów w miejsce dotychczasowej biesiady w Dwójce mogą sprawić, że widzowie odpłyną w poszukiwaniu mniej wyrafinowanej rozrywki.
– Jesteśmy dziś trzecim po Polsacie i TVN nadawcą komercyjnym w Polsce i zależy nam na wyrazistej ofercie. Chcemy wzbudzać emocje, a nie pokazywać flaki z olejem. Gdy TVP coraz bardziej skupi się na misji publicznej, my będziemy dostarczać jeszcze więcej rozrywki i wypełniać powstałą lukę – zapowiada Dariusz Dąbski, prezes i właściciel Telewizji Puls. Trzonem oferty obu kanałów, jakie Puls ma w ofercie telewizji naziemnej, mają być kasowe filmy, animacje i seriale. Wiosenną nowością tej stacji będzie zaś paradokument „Tajemnice medyczne”.
Mniejsi nadawcy z naziemnej telewizji cyfrowej coraz śmielej inwestują w program, choć nadal ich budżety na inwestycje są nieporównywalnie mniejsze z tymi, jakie ma Polsat czy TVN. Mimo to odbierają gigantom widzów. Dla przykładu TV Puls ma zamiar w tym roku wydać ok. 100 mln zł. Oba kanały TV Puls są w grupie 20 stacji nadających obecnie na multipleksach – kontrolują już więcej niż co czwartą minutę czasu oglądania Polaków w wieku 16–49 lat.
Trzeba jednak przyznać, że w 2015 r. odpływ widzów „wielkiej czwórki” wyhamował. Jeszcze dwa lata temu spadek udziałów TVP, Polsatu czy TVN był dwucyfrowy. W 2015 r. wyniósł niespełna 2 pkt proc. – Od czasu zakończenia cyfryzacji to płatne stacje (kablowo-satelitarne), które przez lata zyskiwały na spadkach dużej czwórki, tracą więcej niż ona – przyznaje Joanna Nowakowska z Domu Mediowego MEC.
Wiosenna ramówka – za sprawą TVN – startuje w tym roku wcześniej niż zwykle, ponieważ najważniejsze pozycje tej stacji ruszają już od połowy lutego. – TVN liczy na to, że wcześniejszy start ramówki przyciągnie przed telewizory widzów, którzy zimą tę stację omijali. Pod tym względem TVN jest szczególnym przypadkiem – stacja odnotowuje co roku duże spadki oglądalności w czerwcu i grudniu (odpowiednio na koniec ramówki wiosennej i jesiennej) i z powrotem skoki w marcu i we wrześniu. Inne duże stacje są bardziej ustabilizowane poza sezonem, co powoduje, że odbierają widzów TVN, a co za tym idzie, odbierają też budżety reklamodawców – tłumaczy Michał Romaniuk z Domu Mediowego MediaCom. Dodaje, że TVP już od dawna rozmywa granice ramówek – jej główne propozycje serialowe, jak „M jak miłość” czy „Na dobre i na złe” emitowane są bez przerwy zimowej. Stacja próbuje też startować z nowościami w okresie zimowym. Taka tendencja widoczna jest też w zachodnich krajach. Jest szansa, że w przyszłości ramówkowy cykl życia telewizji odejdzie do lamusa. Zmianę wymusi internet i płatne kanały, które nowości oferują przez cały rok.