Polska, grożąc wetem w czasie rozpoczynającego się dziś unijnego szczytu, zyskuje w negocjacjach na temat nowego pakietu klimatycznego. Straszenie podwyżkami cen prądu nie jest jednak dobrą strategią - ostrzega politolog z UW Krzysztof Księżopolski.

Po południu do Brukseli przylatują przywódcy unijnych państw. Premier Ewa Kopacz powtarza, że jeśli propozycje Komisji Europejskiej nadal będą powodować podwyżki cen energii, to Polska nie zawaha się zablokować porozumienia.

Doktor Krzysztof Księżopolski, ekspert energetyczny z Ośrodka Analiz Politologicznych Uniwersytetu Warszawskiego przekonuje, że na nowe regulacje nie można patrzeć tylko przez pryzmat ewentualnych wyższych rachunków za prąd w przyszłości. "To jest słaby argument i spłaszczanie dyskusji. Pamiętajmy o bezpieczeństwie energetycznym. Unia ponad 3 procent swojego PKB wydaje na import surowców" - wylicza ekspert.

Wykładowca UW twierdzi jednak, że Polska w ostatnich latach krytykując "zieloną politykę " Unii Europejskiej zyskała na tym. "Dzięki temu weszliśmy do wąskiego grona państw, które de facto negocjują światowe porozumienie klimatyczne" - tłumaczy Krzysztof Księżopolski.

W styczniu Komisja Europejska zaproponowała redukcję emisji dwutlenku węgla o 40 procent do 2030 roku. W zeszłym tygodniu również wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński powtarzał, że obecne propozycje niszczyłyby połowę europejskiego przemysłu. Polska jest szczególnie temu przeciwna, bo będzie to niekorzystne dla naszej gospodarki, opartej w dużej mierze na węglu.