„Witajcie w Rosji” to kolejny, obok utworów takich pisarzy jak Wiktor Pielewin czy Władimir Sorokin, krytyczny głos pisarzy młodego pokolenia wobec własnego kraju.

Każdy ma swoje demony. Zarówno zwyczajni ludzie, jak i całe nacje. Demony ukryte głęboko na dnie świadomości, wypełzające na wierzch, kiedy je ktoś wywoła, jak i te codzienne, siedzące zawsze na ramionach i skutecznie podcinające skrzydła. „Witajcie w Rosji” Dmitra Glukhovskiego to swoisty przewodnik o tym, co dręczy współczesnego Rosjanina. Kalejdoskop lęków i tęsknot.

Glukhowsky dał się poznać polskiemu czytelnikowi jako twórca książek „Metro 2033” i „Metro 2034”, w których wykreował apokaliptyczną wizję ludzi ocalałych po nuklearnej wojnie, zamieszkujących moskiewskie metro, zrzeszonych w działające na wzór greckich polis państwa – stacje. Popularność obydwu powieści zaowocowała wieloma kontynuacjami stworzonymi przez innych pisarzy i dziejącymi się w tym samym uniwersum, także w Polsce.

„Witajcie w Rosji” nie ma nic wspólnego z powyższym cyklem. To zbiór 16 opowiadań, w których szeroko pojęta fantastyka jest tylko jednym ze źródeł wyrazu, na ogół mającym podkreślić pewne zjawiska i mechanizmy. Dla autora najważniejszy jest człowiek jako jednostka, a także jako część narodu. Społeczeństwa, które, jak piętnuje to sam autor, z państwa „ludzi wiary” ślepo ufających władzy, politykom i mass mediom powinno ewoluować w kraj „ludzi rozumu”. Obudzić się z zaklętego snu.

Glukhovsky dotyka lęków głęboko zakorzenionych w ludzkiej duszy, zarówno u prostych ludzi takich jak Tadżyk Abdurahim budujący wraz z rodakami gigantyczny wieżowiec w sercu Moskwy, jak i u elit władzy, pokazując wypalenie i brak sensu życia u Pczołkina – członka rządu doznającego iluminacji przy wyrębie lasu. Ukazuje niemoc jednostki wobec korupcji i układów, zarówno tych na szczeblu najniższym, jak i w kontekście rozgrywek międzynarodowych. Należy tu wspomnieć zwłaszcza o otwierającej zbiór noweli „From Hell”, będącej ukłonem autora w stronę Bułhakowa. U Glukhovskiego diabeł wciąż jest obecny w Rosji, ale już nie jako bierny obserwator, lecz jako partner i kontrahent.

Szczególne miejsce w tych tekstach pozostawiono dla mediów, ukazując je z jednej strony jako goniące za sensacją, sięgając najniższych instynktów (pojedynek w błocie pomiędzy Władimirem Żyrinowskim a Borysem Niemcowem), z drugiej jako wiernopoddańcze wobec władzy na Kremlu (lądowanie kosmitów i ich przesłanie jest mniej ważne niż transmisja przemówienia prezydenta).

„Witajcie w Rosji” to kolejny, obok utworów takich pisarzy jak Wiktor Pielewin czy Władimir Sorokin, krytyczny głos pisarzy młodego pokolenia wobec własnego kraju. Chociaż trzeba przyznać, że w tej krytyce jest dużo ciepła i dystansu. Ludzkiego zrozumienia wynikającego ze świadomości wad i ograniczeń. Zawiłości i zakrętów wcale nie takiej prostej „rosyjskiej duszy”.

Mateusz Uciński

Witajcie w Rosji | Dmitry Glukhovsky | przeł. Paweł Podmiotko | Insignis 2014 | Recenzja: Mateusz Uciński | Ocena: 5 / 6