Nie wiadomo, kiedy (i czy w ogóle) 77-letni dziś basista wróci na scenę. Jego oraz Keitha Jarretta „Last Dance” to w prostej linii kontynuacja wydanej cztery lata temu płyty „Jasmine”, na której pianista i kontrabasista odkurzyli kilka starych tematów jazzowych i szlagierów Broadwayu.

Jazz Tytuł „Last Dance” mówi sam za siebie. Dla Charliego Hadena jest bowiem prawdopodobnie pożegnaniem. Jak większość tych, którzy przeszli chorobę Heinego- Medina, po latach dotknął go zespół poporażenny mięśni. Nie wiadomo, kiedy (i czy w ogóle) 77-letni dziś basista wróci na scenę. Jego oraz Keitha Jarretta „Last Dance” to w prostej linii kontynuacja wydanej cztery lata temu płyty „Jasmine”, na której pianista i kontrabasista odkurzyli kilka starych tematów jazzowych i szlagierów Broadwayu. Tym razem padło m.in. na: „’Round Midnight” Theloniousa Monka i „Dance of the Infidels” Buda Powella. Nagrania zarejestrowano podczas jednej sesji, do której doszło w piwnicy domu Jarretta przy okazji kręcenia dokumentu o Hadenie, „Rambling Boy” w 2007 r. Ich interpretacje, choć nagrane w minimalistycznym składzie, są gęste i brzmią sycąco. Wyszła z tego świetna i bardzo osobista płyta.

Trwa ładowanie wpisu

Keith Jarrett, Charlie Haden | Last Dance | ECM/Universal | Recenzja: Hubert Musiał | Ocena: 4 / 6