"Frances Ha" to urocza komedia, w której najzabawniejszy okazuje się ostry dowcip o technikach osiągania orgazmu.

Wypełniające film Noaha Baumbacha sprzeczności okazują się jednak wyłącznie pozorne. Amerykański reżyser skąpał obraz w czerni i bieli, nasycił fabułę nawiązaniami do klasyków francuskiej Nowej Fali i nadał swojemu filmowi wymiar niezwykle nostalgiczny. Jednocześnie nie stracił jednak kontaktu z rzeczywistością i udowodnił, że doskonale rozumie dylematy współczesnych młodych ludzi. Nie bez powodu tytułowa bohaterka nie może znaleźć stałej pracy, nieustannie boryka się z kłopotami finansowymi i bez przerwy zmienia miejsce zamieszkania. Klasa Baumbacha polega na umiejscowieniu swojej fabuły w pół drogi między mistrzowską stylizacją a głęboką szczerością. Dzięki temu „Frances Ha” jest jednym z najlepszych filmów ostatnich miesięcy.

Film Baumbacha pod pewnymi względami przypomina inny wielki przebój światowych festiwali – „Wielkie piękno” Paola Sorrentina. Choć amerykańska komedia pozostaje znacznie skromniejsza niż barokowa wizja włoskiego mistrza, niesie ze sobą bardzo podobny przekaz. Bohaterowie obu filmów stopniowo rezygnują z ideałów, tracą złudzenia dotyczące rzeczywistości i zostają zmuszeni do zawarcia kompromisu z własnymi pragnieniami. Rzekoma klęska w praktyce okazuje się jednak zwycięstwem. Zarówno w przypadku Frances, jak i Jepa Gambardelliego z „Wielkiego piękna” porzucenie marzeń o pogoni za ideałem przynosi zbawienny ratunek i świadczy o osiągnięciu życiowej dojrzałości. W swoim najlepszym filmie od czasu doskonałej „Walki żywiołów” Baumbach nadaje znaczenie nawet najdrobniejszym szczegółom. Film amerykańskiego reżysera sprawia wrażenie niełatwego, pozbawionego egzaltacji wyznania miłości do Nowego Jorku. W dobie kryzysu finansowego amerykańska metropolia traci odrobinę ze swojego powabu i aury niezwykłości, ale wciąż pozostaje niezwykle inspirująca. Jednocześnie wydaje się także idealnym miejscem na Ziemi dla postaci pokroju Frances.

Niełatwy optymizm „Frances Ha” staje się konsekwencją wyraźnej sympatii okazywanej przez reżysera tytułowej bohaterce. Przepełniona artystycznymi ambicjami, rozmarzona, ale sprowadzana na ziemię przez codzienne rozterki dziewczyna ujmuje swoim autentyzmem. Na tle dotychczasowych bohaterek Baumbacha wyróżnia się energią i entuzjazmem, który nie ma jednak nic wspólnego z pensjonarską naiwnością. Niemająca stałego partnera, skłócona z najlepszą przyjaciółką Frances nie stanowi może najlepszego wzoru do naśladowania, ale przez swoje skazy pozostaje nam dziwnie bliska. Za sprawą „Frances Ha” wielu widzów zyska z pewnością nową przyjaciółkę.

Frances Ha | USA 2012 | reżyseria: Noah Baumbach | dystrybucja: Best Film | czas: 86 min | Recenzja: Piotr Czerkawski | Ocena: 6 / 6