"Obok Julii" nie jest powieścią autobiograficzną, choć osobiste doświadczenia Rylskiego, opisane wcześniej choćby w eseju "Biały Lanson" z tomu "Po śniadaniu", bierze za swój punkt wyjścia.

W pierwszym momencie, czytając okładkowy blurb, lekko osłupiałem. Czy to by miało znaczyć, pomyślałem, że Rylski napisał książkę autobiograficzną? Niemożliwe. Nie w tym rzecz, że nie byłby do tego zdolny, ale że w ogóle zechciał. Może chodzi o jakiegoś innego Rylskiego, nie tego, który zawsze przemyślnie krył się za swoją prozą, samemu występując w kamuflażu artysty tworzącego wtedy, gdy ma ochotę opowiedzieć światu ciekawą historię, nigdy zaś po to, by coś z siebie wyrzucić, przetrawić jakieś osobiste traumy? Wkrótce zaspokoiłem swoją ciekawość: „Obok Julii” nie jest powieścią autobiograficzną, choć osobiste doświadczenia Rylskiego, opisane wcześniej choćby w eseju „Biały Lanson” z tomu „Po śniadaniu”, bierze za swój punkt wyjścia.

Mamy gorące lato roku 1963 w poniemieckim miasteczku u stóp Sudetów. Janek Ruczaj, dwudziestolatek pracujący jako dyspozytor w bazie transportowej, wchodzi w dorosłe życie –wkrótce owo życie wystawi tego wielbiciela Hemingwaya i konesera doczesnych przyjemności na parę decydujących prób. Czy można z chłopca stać się facetem bez porządnego rytuału przejścia? Młodzieńcy z grona kumpli Ruczaja nie tyle czekają, aż świat przetestuje ich upozowaną, surową męskość, ile sami szukają okazji, by się sprawdzić. Ale do Ruczaja okazja przychodzi sama: oto w miasteczku zjawia się jego była nauczycielka i niegdysiejsza nastoletnia miłość, piękna, tajemnicza Julia Neider. Prosi Janka, by pomógł jej uciec z kraju przez zieloną granicę, a on się zgadza, bo przecież nie może się nie zgodzić. Klamka zapada, los zostaje wybrany, odtąd wszystko, co się wydarzy, wydarzy się jako konsekwencja tych paru upalnych dni.

Ta powieść jest ostentacyjnie odwrócona plecami do współczesności – i swoją elegancką, wystudiowaną frazą, i egzystencjalistycznym zwątpieniem, i ukłonem w stronę modernizmu, który jako ostatni umiał zadawać ważne pytania o to, co w istocie każe nam, każdemu po kolei, powtarzać heroicznie i jałowo drogę Syzyfa na szczyt wzgórza. Rylski egzaminuje przy okazji mit męskości – i męskość tego egzaminu nie zdaje, ośmieszona, obnażona, ślepo honorowa, niezdolna do kompromisu, fałszywie wyniesiona niegdyś ponad stan. Ale mimo to pozostaje w pewien sposób piękna.

Obok Julii | Eustachy Rylski | Wielka Litera 2013 | Recenzja: Piotr Kofta | Ocena: 5 / 6