Ameryka Południowa bez magii? Proszę bardzo – „Hałas spadających rzeczy” Juana Gabriela Vásqueza opowiada o Kolumbii lat 90. w ściszonej, realistycznej tonacji.

Powieść otwiera scena, w której myśliwi polują na hipopotamy zbiegłe ze zrujnowanego prywatnego zoo narkotykowego barona Pabla Escobara. Jest w tym obrazie nutka surrealistycznej magii, ukłon w stronę literackiej tradycji. Ale Kolumbia się zmieniła i świat się zmienił – stare metafory nie pasują do nowej rzeczywistości. O współczesnej Ameryce Południowej opowiada się językiem surowego realizmu. Jesteśmy w Bogocie połowy lat 90. Bohater „Hałasu...” Antonio Yammara, młody adwokat i wykładowca, przypadkiem pada ofiarą ulicznego zamachu wymierzonego w jego znajomego, małomównego i tajemniczego Ricarda Laverdego. Laverde ginie, Yammara jest ciężko ranny.

Kup książkę "Hałas spadających rzeczy"

Ów wypadek, a także przeszłość zabitego stają się obsesją prawnika – by odnaleźć się na nowo wżyciu i wydostać się z depresji, podejmuje prywatne śledztwo, stawiając na szali rodzinne szczęście oraz karierę zawodową. Ścieżka naturalnie prowadzi w przeszłość odległą o dwie dekady –wczasy, gdy Kolumbię nawiedzały tłumy jankeskich idealistów z Korpusu Pokoju i rodził się przemysł narkotykowy. Zbudowana jak kryminał książka Vásqueza nie jest jednak kryminałem, lecz dobrze napisaną, spójną i przenikliwą powieścią obyczajową zapożyczającą tonację i temat z najlepszych północnoamerykańskich wzorców – (auto)ironiczną, czułą historią o miłości, ryzyku, pragnieniu szczęścia i błędach, które zwykle popełniamy, kiedy chcemy czegoś za bardzo.

Hałas spadających rzeczy | Juan Gabriel Vásquez | przeł. Tomasz Pindel | Muza 2013 | Recenzja: Piotr Kofta | Ocena: 4 / 6