Historia Szmula Zygielbojma, któremu dedykowany jest tegoroczny Marsz Pamięci 22 lipca, to historia klęski i samotności; jak sam mówił: z takim brzemieniem nie dało się żyć - powiedział PAP dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie prof. Paweł Śpiewak.

Żydowski Instytut Historyczny im. Emanuela Ringelbluma po raz siódmy organizuje w niedzielę Marsz Pamięci 22 lipca, który przejdzie ulicami dawnego getta warszawskiego, by uczcić pamięć ofiar i oddać hołd największej społeczności żydowskiej przedwojennej Europy. Tegoroczny Marsz w sposób szczególny dedykowany jest Szmulowi Zygielbojmowi – działaczowi Bundu, który włożył wiele wysiłku w alarmowanie zachodniej opinii publicznej o masowym mordowaniu Żydów na terenie okupowanej Polski.

Szmul Mordechaj Zygielbojm urodził się w 1895 r. Był politykiem i działaczem związkowym pochodzącym z podlubelskiej Borowicy. Pochodził z ubogiej rodziny. Aby wspomóc najbliższych jako dwunastoletni chłopiec wyjechał do Warszawy, gdzie zaczął wyrabiać rękawiczki.

W 1918 r. Zygielbojm wstąpił do lewicowej partii żydowskiej Bund. Trzy lata później został członkiem komitetu centralnego partii, a od 1924 r. Centralnej Komisji Związków Zawodowych i sekretarzem generalnym Sekcji Żydowskiej Centralnej Komisji Związków Zawodowych.

W latach 1927-33 pełnił obowiązki radnego Warszawy. W tym czasie publikował m.in. na łamach bundowskich pism "Fołkscajtung" (w języku jidysz "Gazeta Ludowa") i "Arbeter Fragn" ("Zagadnienia Robotnicze"). Od 1937 r. zasiadał w Radzie Miejskiej Łodzi.

Po wybuchu wojny we wrześniu 1939 r. Zygielbojm przedostał się do Warszawy, gdzie pomagał w organizacji obrony miasta przed Niemcami, tworząc m.in. żydowskie hufce samoobrony. Po kapitulacji stolicy wszedł w skład Judenratu, którym kierował Adam Czerniaków. Wtedy rozpoczął również działalność konspiracyjną; tworzył podziemny ruch oporu żydowskiego.

W styczniu 1940 r. przedostał się do Francji, a po jej klęsce – do Stanów Zjednoczonych, gdzie jako działacz Reprezentacji Bundu Polskiego w Ameryce kontynuował proces informowania Zachodu o prześladowaniach ludności żydowskiej w okupowanej przez Niemców Polsce. Wiosną 1942 r. został oddelegowany do Londynu, gdzie mianowano go członkiem Rady Narodowej RP, organu doradczego prezydenta oraz rządu na emigracji. Podczas pobytu w Londynie Zygielbojm nagłaśniał tragedię narodu żydowskiego. Domagał się rozwinięcia akcji ratunkowej i powzięcia kroków odwetowych wobec Niemców.

W nocy z 11 na 12 maja 1943 r., na wieść o upadku powstania w getcie warszawskim, Zygielbojm popełnił samobójstwo. "Przez śmierć swą pragnę wyrazić najgłębszy protest przeciwko bezczynności, z jaką świat się przypatruje i pozwala lud żydowski wytępić" - pisał do władz polskich na uchodźstwie w pozostawionym liście.

"Mieszkając w Nowym Jorku, a potem w Londynie otrzymywał informacje z kraju o tym, co dzieje się z polskimi Żydami. Pochodziły one przede wszystkim od organizacji Oneg Szabat, która zbierała informacje i wysyłała raporty, opisujące sytuację Żydów. Dostawał je również od Jana Karskiego, który spotykał się z przywódcami partii politycznych żydowskich na terenie getta warszawskiego" - powiedział PAP dyrektor ŻIH prof. Paweł Śpiewak

Zygielbojm "widział tę bezradność i samotność śmierci, a także informował media i swoich lewicowych towarzyszy, wysyłał listy do Churchilla i Roosevelta, prosząc o jakąś reakcję" - przypomniał prof. Śpiewak, ale jego działania nie przyniosły skutku.

Zdaniem prof. Śpiewaka wydarzeniem, które przypieczętowało decyzję Zygielbojma o odebraniu sobie życia, był upadek powstania w warszawskim getcie, "które - bez jakiekolwiek wsparcia z zewnątrz - i tak długo przetrwało, bo żołnierze żydowscy bronili się ponad dwa tygodnie (...) Uznał, że jedyny sposób, jaki może przynieść zmianę polityki świata, to samobójstwo" - zaznaczył dyrektor ŻIH. "Samobójstwo było świadomym aktem wyboru, wyrazem oporu i moralnego protestu" - dodał.

Według prof. Śpiewaka protest Zygielbojma "zyskał na świecie słabe echo". "Jego historia to historia klęski, która polegała na tym, że wszyscy milczeli, bo każdy miał własne polityczne i wojskowe priorytety. A także historia samotności, bo tak jak samotnie ginęli Żydzi w europejskich krajach, oddzieleni od mieszkańców, tak w zupełnej samotności zginął Zygielbojm" - powiedział. "Jak mówił Zygielbojm: z takim brzemieniem wiedzy o śmierci narodu i z takim poczuciem odpowiedzialności, nie da się ani żyć, ani umrzeć" - przypomniał prof. Śpiewak.

Dyrektor ŻIH przywołał także słowa żydowskich polityków z getta warszawskiego, którzy - pytani przez Jana Karskiego o to, co mogą zrobić reprezentanci świata żydowskiego na Zachodzie - odpowiedzieli: "jedyne, co mogą zrobić to umrzeć dobrowolną śmiercią; tylko tyle zostało, nie ma już innych środków nacisku". "Myślę, że wola tych ludzi, którzy zginęli w getcie, to przesłanie, które Karski przywiózł do Londynu, musiało mieć wielki wpływ na decyzję Zygielbojma" - ocenił prof. Śpiewak.

"Ta postać jest mało znana, w Polsce może trochę bardziej niż w Izraelu, ale bardzo mało obecna z historiografii Zagłady" - zaznaczył dyrektor ŻIH i podsumował, że "jego historia jest znakiem krzyku bezradności, samotności Żyda polskiego".

22 lipca 1942 roku Niemcy rozpoczęli deportację mieszkańców warszawskiego getta do Treblinki. Trwająca niespełna dwa miesiące brutalna akcja likwidacyjna doprowadziła do śmierci ponad 300 tysięcy Żydów z Warszawy i okolic.