Trudno się dziwić, że niektóre kobiety zatraciły siebie, a odtwarzają jedynie wyuczoną rolę społeczną. Programy zapisywane przez pokolenia, wgrane do podświadomości za sprawą określonych relacji zapamiętanych z dzieciństwa czy na skutek funkcjonowania w rzeczywistości i kulturze, pełnej wpływów patriarchalno-klerykalnych, blokują nas i nasze działanie.

Chwila na przejrzenie się w lustrze. Oto jaskółka. Kobieta, która w siebie nie wierzy, która życie podporządkowała źle pojętej służbie innym, odcinająca się od swojej seksualności, przekonana, że nie zasługuje na nic, bo niby dlaczego. A to czarna pantera: walczy ze wszystkim co może być oznaką słabości, bo na słabość pozwolić sobie nie można; przekonana, że na miłość trzeba zapracować, bo kocha się za coś, bezwzględna i zdeterminowana w dążeniu do celu, zwykle córka ojca, którego w jej życiu nie było. I jeszcze syrena, kobieta często zgadzająca się na rolę ozdoby przy boku mężczyzny, bo nie widząc wartości i siły w sobie, rekompensują je odpowiednim partnerem. Albo kobieta – ćma. Cicha, przemykająca bokiem, choć w środku tli się niezrealizowany potencjał. Jest piękna, ale tego nie widzi, bo wmówiono jej, że nie ma w sobie wartości. Podejmowanie decyzji co do swojego życia pozostawia innym. Blisko niej znajdziecie kobietę – sójkę, z mnóstwem pomysłów na życie. Tyle że pozostały one w sferze planów pod hasłem „Nie do zrealizowania”.

Ale jest też wilczyca, odważna, odkrywająca swoją dziką naturę i otwierająca się na siebie, przez przepracowanie lęków, ograniczeń, blokad… Albo kobieta – jeleń, pielęgnująca swoje wewnętrzne dziecko, które cieszy się swoim istnieniem. I lisica. Piękna. Kobieta odważna , świadoma swoich walorów, wie na czym polega jej moc. Wyleczyła się ze spełniania oczekiwań innych. Teraz słucha i kocha siebie.

To tylko wybrane archetypy zwierząt. Dora Rosłońska przywołuje ich w swojej książce „Przebudzenie lisicy” znacznie więcej i sądząc po komentarzach czytelniczek (i czytelników!), trafia w sedno.

Ten wspólny wszystkim ludziom, wg w psychoanalitycznej teorii Karla Gustawa Junga, dziedziczny wzorzec reagowania i postrzegania świata, był zawsze elementem naszej psyche, ale wiele kobiet zapomniało o jego istnieniu i straciło kontakt z tą częścią siebie, która pozwala być świadomą siebie kobietą.

Trudno się dziwić, że niektóre z kobiet zatraciły siebie, a odtwarzają jedynie wyuczoną rolę społeczną. Programy zapisywane przez pokolenia, wgrane do podświadomości za sprawą określonych relacji zapamiętanych z dzieciństwa czy na skutek funkcjonowania w rzeczywistości i kulturze, pełnej wpływów patriarchalno-klerykalnych, blokują nas i nasze działanie.

„Nie wypada, dziewczynki tak się nie zachowują; na pewno nie dam rady; nie jest mi to potrzebne; nie zasłużyłam; co ludzie powiedzą; nie potrafię podjąć decyzji …”.
Jeśli to frazy, które znacie z autopsji, to książka Dory Rosłońskiej jest dla was i być może będzie pierwszym krokiem, który zrobicie, by przestać się zadręczać kulturowymi obciążeniami.

Autorka niezależność, zaufanie instynktowi, świadomość siebie przeciwstawia nieustannemu „muszę” i „wypada”. Podchodzi do kobiet z ogromną wyrozumiałością. To że tak żyjesz, zdaje się mówić, że nie wiedziałaś o pewnych schematach, które tobą powodują, że sobie ich nie uświadamiałaś. I to nie jest wina! I tym bardziej nie twoja, ani twoich przodkiń. Tak po prostu cię wychowywano, a wcześniej twoją matkę i babcię. Konteksty kulturowe, wyznaniowe, historyczne miały wpływ na to jak żyjesz. Może czas powiedzieć, że coś robisz wbrew sobie, że chciałabyś spojrzeć na siebie inaczej? A może na początek po prostu tylko spojrzeć, uznać, że na to zasługujesz.

Praca ze zwierzętami mocy to stara metoda szamańska, praktykowana przez wiele ludów, oparta na przekonaniu o jedności człowieka z każdą istotą żyjącą na Ziemi. Przy narodzinach lub podczas jednej z inicjacji, członkowie plemienia stawali przed radą starszyzny czy szamanką, która pomagała odnaleźć zwierzę mocy, zrozumieć jego dary i wprowadzić je w życie. Możecie potraktować Rosłońską jak współczesną szamankę, która podpowie jak za sprawą afirmacji i medytacji odnaleźć siebie, zmienić coś w życiu, odkopać głęboko ukryte talenty.

I jeszcze raz Jung: „Zwierzę, które jest w człowieku jego psyche instynktownym, może stać się groźnym, dopóki go człowiek nie rozpozna i nie wcieli do życia. Akceptacja zwierzęcej duszy stanowi warunek jedności indywiduum i pełni jego rozwoju”. Warto o tej wspólnocie człowieka z naturą pamiętać w zabieganym i zabetonowanym świecie.