Marzec`68 był zrywem wolnościowym polskiej młodzieży. Brali w nim udział nie tylko studenci, ale i młodzi robotnicy - mówi PAP Bronisław Wildstein, publicysta i członek Kolegium IPN. Obecny w marcowej kampanii władz PRL antysemityzm nie miał nic wspólnego z postawami Polaków - dodaje.

Jak podkreśla Wildstein, "w Marcu'68 młodych robotników komunistyczne władze zatrzymały nawet więcej, niż studentów, a protesty miały miejsce nie tylko w dużych ośrodkach miejskich". "Mieliśmy wówczas do czynienia z buntem młodych Polaków komunistycznego reżimu, który zresztą ów bunt stłumił" - dodaje.

Odnosząc się do kampanii antysemickiej, zorganizowanej przez władze PRL w czasie tłumienia protestów Wildstein zwraca uwagę, że "komuniści wykonali ją według utrwalonych wzorców takich nagonek". "Mieli bogate doświadczenie, bo kampanie takie były organizowane stale. Totalitarna władza potrzebowała zawsze kozła ofiarnego, na którego można zrzucić winę za wszystkie swoje problemy. Taka była kampania przeciwko partyzantom walczącym z III Rzeszą, podobnie było w przypadku Kościoła" - przypomina.

"W 1968 roku wybrano motyw antysemicki, ale samą kampanię wymierzoną w Żydów rozpoczęto zresztą wcześniej, w roku 1967, po wojnie sześciodniowej na Bliskim Wschodzie. Moskwa wydała polecenie państwom komunistycznym, by zerwały stosunki z Izraelem, co zrobiły wszystkie te państwa, poza Rumunią" - mówi Wildstein.

Według członka Kolegium IPN "antysemityzm Marca`68 nie miał nic wspólnego ze spontanicznością polskiego społeczeństwa, z postawami Polaków. Na wiece, na których potępiano syjonistów - de facto Żydów - robotnicy byli spędzani pod rygorem surowych kar dyscyplinarnych".

Zdaniem Wildsteina przedstawianie kampanii antysemickiej władz PRL, w wyniku której wygnano z kraju kilkanaście tysięcy osób pochodzenia żydowskiego jako wewnętrznej rozgrywki aparatu władzy nie ma sensu.

"Wydalono wówczas ok. 16 tys. osób, wśród których zaledwie kilkaset, może nawet mniej, było ściśle związanych z aparatem władzy" - ocenia publicysta.

W marcu 1968 r. na Uniwersytecie Warszawskim doszło do studenckich protestów oraz ich pacyfikacji przez aparat bezpieczeństwa PRL. Wydarzenia wywołała decyzja władz komunistycznych o zdjęciu z afiszów Teatru Narodowego "Dziadów" Adama Mickiewicza i wydalenie z UW dwóch studentów, Adama Michnika i Henryka Szlajfera, protestujących przeciwko cenzurze. Brutalne uderzenie oddziałów milicji na uczestników wiecu 8 marca spotkało się z reakcją młodych studentów i robotników w wielu miastach Polski. Zorganizowali oni szereg manifestacji. W wyniku kampanii antysemickiej, którą władze PRL rozpoczęły przy tłumieniu protestów, Polskę opuściło kilkanaście tysięcy osób pochodzenia żydowskiego.