Jest taka kategoria poetów, których nazywamy wielkimi mistrzami. Julia Hartwig była wielką mistrzynią poezji - ocenił w rozmowie z PAP dyrektor Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie Jarosław Klejnocki.

Julia Hartwig, poetka, eseistka i tłumaczka literatury pięknej zmarła w piątek w Pensylwanii w USA. Miała 96 lat.

Jak zauważył Klejnocki krytyka wskazywała, że jej poezja jest tożsama z poezją Miłosza. "Zwłaszcza, jeśli chodzi o kwestie dotyczące rozważań filozoficznych, egzystencjalnych, metafizycznych. Może mniej niż u Miłosza w poezji Hartwig jest obecny pierwiastek poezji historycznej. To była poezja niedopowiedzeń, poezja idei - z przesłaniem. To nie była poezja awangardowa w sensie poszukiwań formalnych, często łączono ją też z klasycyzmem, czy nowym klasycyzmem" - powiedział.

Co ważne - według Klejnockiego - to nie była poezja, którą nazwać by można poezją kobiecą. "Pierwiastek liryczny, skłonność do tematyki miłosnej, to, co np. łączymy z klasyczną poezją kobiecą wywodzącą się z tradycji Safony, czyli silnie egotyczną poezją opisującą świat uczuć. Tego u Hartwig nie było. Ona się z tego wycofała - m.in. pod wpływem Miłosza, który był dla niej mentorem przed wojną. Przeszła na pozycję poetki bardziej komentującej świat niż siebie" - wskazał.

Dodał jednak, że pod koniec życia poetki elementy autorefleksyjne były bardzo widoczne. "Autorefleksja jest obecna w jej autobiograficznych tekstach, nie - poetyckich".

Jak podkreślił Klejnocki, nie można zapominać, że Julia Hartwig była bardzo ważną tłumaczką. "Razem z mężem Arturem Międzyrzeckim, i samodzielnie, wnieśli duży wkład do tłumaczenia poezji francuskiej, ale też anglojęzycznej. Hartwig bardzo dużo zrobiła dla przyswojenia tej poezji w polskiej kulturze" - wyjaśnił.

"Zwłaszcza w ostatnich 15-20 latach była nobliwą damą polskiej literatury - w sensie pozytywnym" - zakończył Klejnocki.